Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 579630.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2019

Dystans całkowity:3166.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:102.13 km
Więcej statystyk

CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA- ZIMA

Piątek, 11 października 2019 · dodano: 12.10.2019 | Komentarze 2

wszystko się zmieniło, kiedy dorosłem.
Kiedyś mogłem tarzać się we śniegu godzinami.
W domu nie było komputera, więc całe popołudnia, a nawet dnie mogłem w śniegu nawet leżeć.
Wraz z kolegami bawiłem się w nim na różne sposoby.
...potem to wszystko się zmieniło.
To najgorsza dla mnie pora roku podczas jazdy rowerem.
Tak, zima jest moją Ciemną Stroną Księżyca.
Ciemna Strona Księżyca istnieje.

styczeń- luty 2011 rok- przejechane łącznie 2.896 km
grudzień 2011- luty 2012 rok- przejechane łącznie 6.108 km
grudzień 2012- luty 2013 rok- przejechane łącznie 4.647 km
grudzień 2013- luty 2014 rok- przejechane łącznie 8.085 km
grudzień 2014- luty 2015 rok- przejechane łącznie 8.495 km
grudzień 2015- luty 2016 rok- przejechane łącznie 11.035 km
grudzień 2016- luty 2017 rok- przejechane łącznie 12.595 km
grudzień 2017- luty 2018 rok- przejechane łącznie 11.771 km

styczeń 2017 rok- 4.515 km
luty 2017 rok- 4.247 km
luty 2016 rok- 4.074 km
luty 2018 rok- 4.029 km
styczeń 2018 rok- 4.015 km.

...nie dało się więcej. Przecież ja nie lubię zimy, to dla mnie najgorszy okres.
A wisienką na tym zimowym torcie zawsze była...szklanka.
Kupowałem opony najszersze, jakie tylko się dało, ale to i tak...nic nie dawało.
Mogłem zamarzać, mieć sople na chuście,  i śniegu mogłoby też być mnóstwo...pod warunkiem, że asfalt,
choć siwy był suchy. Wtedy nawet rowerem szosowym jeździłem, byle było szybciej.
Ileż to razy jadę przez miasto, już prawie wyjeżdżam i...nawrotka, bo asfalt nie odśnieżony.
A już jazda góralem po terenie w śniegu ( nigdy nie jeździłem w takich okolicznościach sam ) była dla mnie dużym wyzwaniem. 
Gdy szklanka była wszędzie, a musiałem jeździć, to jeździłem po trawie, a raczej miejscu gdzie ona powinna być.
Nie zimno w tym wszystkim było najgorsze. Mimo tego, iż wyznaję zasadę: "czym cieplej, tym lepiej"...zimno znosiłem,
a nawet lubiłem, w końcowych okresach nie robiło wręcz na mnie to najmniejszego wrażenia.
Śliska nawierzchnia...nie mogłem sobie z tym poradzić. Lekko uciekało mi koło na bok i już miałem serce...w gardle.
A w tych trudnościach oczywiście najtrudniej było od 5 nad ranem, gdy oczywiście było ciemno.
To pewne, nie będę już tak dużo jeździł zimą na Księżycu.

2.956 km pozostało mi do Księżyca.


JASNA STRONA KSIĘŻYCA- MUZYKA

Czwartek, 10 października 2019 · dodano: 10.10.2019 | Komentarze 1

...jest ze mną odkąd pamiętam. Bardzo długo.
Zmieniała się, by w końcu ukształtować się już na stałe.
Było jej w moim życiu bardzo dużo.
Zarówno w dzieciństwie, latach młodzieńczych, zwłaszcza teraz.
Podstawą jej jest muzyka Sandry i Phila Collinsa.
Moja Córka miała na imię Sandra, mój Syn ma na imię Filip.
Tak, muzyka jest moją Jasną Stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

Muzyka to jedyne to "coś" z którego nie musiałem rezygnować w drodze na Księżyc.
To, coś nieludzkiego, co nie było zagrożone utratą, coś, o co nie musiałem walczyć, by przy mnie pozostało.
Tak szczerze, nie wiem co by było, gdybym musiał dokonać wyboru.
Teraz myślę oczywiście inaczej bo poniekąd jestem już za daleko.
Dziś rower jest głęboko w moim życiu, ale wtedy nie był.
Słuchanie muzyki podczas jazdy rowerem nigdy nie destabilizowało mojego bezpieczeństwa.
Dawało mi mocy więcej, niż się spodziewałem.
Ileż to razy podczas szczególnych jej motywów łzy radości lub smutki płynęły z oczu moich.
Mnóstwo razy.
Ileż to razy znowu krzyczałem do chmur, do błękitnego nieba będącego nade mną, z radości, ku Księżycu.
Mnóstwo razy. Nie pilnowałem wtedy swoich emocji.
Podczas słuchania muzyki łatwiej mi było pokonywać przewyższenia, długości kilometrów,
rodziły się nowe miejsca, wycieczki, wracały wspomnienia.
Muzyka pozostawiła głęboki ślad w życiu moim.
Czasami tak sobie cicho gra, a mimo to nadal tak wiele chce mi powiedzieć.
Każda piosenka przypomina mi jakąś chwilę. Muzyka pobudza mnie do działania, pozwala się uspokoić, zrelaksować, ale przede wszystkim
wyraża emocje, które tak naprawdę czasem boję się powiedzieć.

Zadajcie mi sto pytań, czym jest dla mnie muzyka.
Ja tym oddycham, to mój sposób życia, to moja cisza, spokój wewnętrzny mojego życia.

Najwięcej muzyki słucham wieczorem, gdy rowerowo dzień jest już zaliczany.
Słucham muzyki, jej słów, z uwagą pilnuję tego, co chce mi przekazać.
ostatnio słuchałem w cieple domowym takich słów:
"Każdy szczery śmiech
Każdy grymas twarzy
Z każdej chmury deszcz
Niechby nawet tylko mały
Wiesz, mały świat jest cały
Ty myślisz co tam taki deszcz".
Ta piosenka jako ostatnia poprzedniego dnia jest słuchana przeze mnie jako pierwsza dnia następnego.
I następnego dnia z rana zawsze pada deszcz.
Wsiadam na rower w strugach deszczu i śpiewam sobie, że z każdej chmury deszcz,
niechby nawet tylko mały, wiem, że mały świat jest cały...jadę dalej i myślę, co tam taki deszcz.
myślę taki nic nie znaczy, jest inaczej, pozostawiam ślad.
I jadę dalej, 

Od muzyki nie ma nic piękniejszego.

3.056 km pozostało mi do Księżyca.


CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA- MONOTONIA

Środa, 9 października 2019 · dodano: 09.10.2019 | Komentarze 3

...są osoby, które z uwagi na "to samo" nie przejadą ponownie jakiegoś ultramaratonu.
Są i tacy, którzy nie wrócą do domu tą samą drogą.
to było bardzo trudne, w każdym z etapów mojej drogi.
Monotonnność jest moją Ciemną Stroną Księżyca.
Ciemna Strona Księżyca istnieje.

Początkowo jeździłem kilka rund o długości 25 km wokół Elbląga.
Były i jazdy po minimum 100 km w samym mieście.
wszystkie asfalty w pobliżu domu znałem doskonale tylko i wyłącznie ja.
Ba, tylko na jednej z ulic Elbląga potrafiłem przejechać 100 km, zresztą co to za sztuka skoro na chodniku przejechałem połowę tego.
Były dni, kiedy musiałem tak postępować z uwagi na brak czasu, były też takie przypadki że w każdej chwili musiałem zjechać
do domu, więc nie mogłem odjeżdżać daleko od domu. Ale też jeździłem tak również dla urozmaicenia.
Często też odśnieżonych asfaltów nie miałem poza miastem do godzin południowych.
Było wiele innych przypadków z tym związanych, których nawet nie staram się teraz sobie przypominać.

Takie puste kilometry muszą być w drodze, nie da się codziennie jeździć w super krajobrazach.
Bez tych właśnie kilometrów drogi na Księżyc zwyczajnie by nie było.

3.197 km pozostało do Księżyca.


JASNA STRONA KSIĘŻYCA- BIEŻĄCY OKRES, DZISIEJSZA SYTUACJA, KAŻDY DZIEŃ BLIŻEJ KSIĘŻYCA

Wtorek, 8 października 2019 · dodano: 08.10.2019 | Komentarze 1

Dziś wyłącznie ciekawostka.
Więcej kilometrów, bo jeżdżę po wszelakich instytucjach ( też Braniewo ) byśmy mieli w pełni zabezpieczony przejazd od Elbląga do Ronina. Myślę, że i Policja, i Straż Pożarna, i Straż Graniczna, a nawet Ratownictwo Medyczne pomogą nam w pełni.
Wszystkie te instytucje dziś odwiedziłem.
Dużo pracy, mnóstwo rozmów...taka sytuacja w bieżącym okresie jest moją Jasną Stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

taka ciekawostka.
Mam nadzieję, że nigdy nie zmienię swoje logo.
Na głównym zdjęciu bikestats stoję oczywiście przy rowerze szosowym WHEELER Route 21.
Zdjęcie zostało wykonane w 2010 roku po ukończeniu PIERWSZEJ !! edycji BB Tour.
Zdjęcie wykonał mój kuzyn Mariusz na...przedmieściach Sztumu ( od strony Malborka ).
Trochę teraz wstyd...buty to porażka, jakieś zwykłe sportowe, noski na pedałach ( Lucek często się z nich śmiał i miał rację ) i
w dodatku ta badziewiaska sakwa.
Totalna porażka. Ale nie ma co. To dowód na to, że postęp jest we wszystkim co we mnie rowerowe.
Mimo wszystko czuję ogromny sentyment do tego zdjęcia.
uczynię wszystko, aby go nigdy nie zmienić.

3.301 km pozostało mi do Księżyca.


  • DST 109.00km
  • Sprzęt GIANT TCR 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA- SAMOCHODY

Poniedziałek, 7 października 2019 · dodano: 07.10.2019 | Komentarze 8

...to miłe, że jestem kojarzony z rowerem.
I bardzo dobrze. Jestem jednak także i pieszym, i kierowcą.
Bezsprzecznie rower powinniśmy najczęściej wykorzystywać.
Powinniśmy jednak także spacerować i chodzić nie tylko dla przyjemności.
Samochód także jest potrzebny. Szkoda tylko, że człowiek nie potrafi w pełni z niego korzystać.
O ile uprzednie problemy nie są kłopotem dla mnie w moim świecie pieszego i kierowcy,
tak ten problem jest w całym moim życiu.
i  nie dlatego, że już miałem kilka przez niego wypadków.
To, że nie wypadku, nie znaczy, że jest idealnie.
Samochód jest Ciemną Stroną Księżyca,
Ciemna Strona Księżyca istnieje.

akurat na ten temat nie będę się rozpisywał bo zaraz się uruchomię.
Opiszę tylko ostatni, dzisiejszy, z przypadków.
Elbląg, ulica Browarna.
Samochód, który na tej ulicy wyprzedza rower ( nie na gazetę ), musi przekroczyć oś jezdni, czyli podwójną ciągłą.
I dziś mnie na tej ulicy wyprzedziła pani pańcia. Zrobiła to szybko i sprawnie, a gdy była już metr przede mną...zahamowała.
Było to przed przejściem dla pieszych.
O nie, nikt na pasy nie wbiegł, ani nie wszedł. Piesi grzecznie stali na chodniku.
Pańcia mi potem powiedziała, że chciała wspaniałomyślnie być uprzejmą dla pieszych.
Po dwóch sekundach jednak zapomniała o mnie podczas wyprzedzania.
Powiedziała przepraszam, jak zawsze inni, tyle...
Nowe klocki Fisha spełniły swoje zadanie.

No cóż, każdego dnia, gdybym tylko nie zwalniał przy drogach podporządkowanych, albo gdybym nie robił innych uników...
codziennie spotykają mnie takie emocje.
Samochód to najciemniejsze miejsce na ciemnej stronie Księżyca.
Trudne jest to nieustanne myślenie za innych.
Myślę, że problem też tkwi w czymś innym.
Taki widok: super rower, taki full, biker w extra rowerowych ciuchach i...jedzie po chodniku.
Dodam: po wąskim chodniku. Wśród pieszych, którzy mu potulnie schodzą, tak jak ja potulnie zjeżdżam na trawę,
gdy gość podczas wyprzedzania innego samochodu jedzie już moim pasem na przeciw mnie minimum 150 km/h.
To przez takich bikerów jesteśmy potem my, inni rowerzyści rozjeżdżani.
Bo skoro nie korzystamy z jezdni regularnie to jesteśmy przez kierowców traktowani, jak intruzi.
Robicie źle i dla tych rowerzystów regularnie korzystających z jezdni i przecież dla...pieszych.
Zjedźmy wszyscy z chodników na jezdnię ( gdzie nie ma dróg dla rowerów ), niech zwolnią, niech nas się spodziewają z każdej strony,
Nawet z kierunku przeciwnego na drodze jednokierunkowej. Tak przecież jeździ się już Polsce,
a w Elblągu nadal się boją. To samochody mają się nas pozytywnie "obawiać".
Inaczej nic się nie zmieni. Trąbią na nas, gdy jedziemy obok siebie bo według nich robimy wtedy korek.
A wy co robicie jak dojeżdżacie do korka zrobionego przez nich ?
zamiast mieć pretensję do blachosmrodów...zjeżdżacie na chodnik i karcicie za to pieszych.
Tak samo jak Wy, rowerzyści, jesteście bezsilni wobec głupoty kierowców bo...nie dogonicie samochodu,
tak samo pieszy jest bezsilny wobec was, gdy stworzycie dla niego zagrożenie...on także nas nie dogoni.

takie jest moje zdanie, nadal lecę na Księżyc.
Pozostało mi 3.487 km.


JASNA STRONA KSIĘŻYCA- FISH

Niedziela, 6 października 2019 · dodano: 06.10.2019 | Komentarze 0

...gdybym napisał Jego imię, a zwłaszcza nazwisko to mało Kto by się choćby
domyślił o Kim piszę.
Bezsprzeczne jest to, że ułatwił mi drogę na Księżyc.
Takich osób, jak On, potrzebowałem, szukałem i znalazłem, nawet kilku.
Ich o Nich też jeszcze napiszę.
Ale wśród Nich to On jest najważniejszy.
Fish, jest moją Jasną Stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

Znamy się od początku mojej drogi na Księżyc.
Jaka wielka szkoda, że Fish'u nie pomaga mi od samego początku.
Tak jakoś się stało, że trwa to zaledwie od kilku lat. Nie było w tym winy kogokolwiek.
Godziny i dni nie miały żadnego znaczenia. Mogłem zadzwonić i przyjechać w każdym czasie, o każdej porze,
oczywiście w miarę jak najszybszym czasie miałem rowery ponownie sprawnie.
Wielokrotnie przyjeżdżałem oraz dzwoniłem jedynie w sprawach konsultacyjnych. Udzielał porad i wskazówek.
Myślę, że Fishh'u nie miał aż tak wielkiego kłopotu ze mną.
Bo w moim przypadku bardziej chodziło o wymianę sprzętu zużytego na nowy, niż o psucie się tych rzeczy.
Tego wszystkiego było tak dużo, że w pewnej chwili brałem pod uwagę nawet to, że może mnie nauczy kilku rzeczy ?
Nic z tego. Powiedział mi, że mam jeździć, a nie tracić czas na naprawy.
To spodobało mi się, i to bardzo. Mocno przeniknęły mnie te słowa.
Nie dość, że w większości sprzęt oddawany był mi w terminie to...ba, często był mi on dostarczany
bezpośrednio do pracy, a nawet do domu. Irek także zabierał mój rower z mojej pracy, by przynieść mi go na koniec mojej służby.
Ważne było dla mnie również to, że nie zawsze musiałem Fishowi przywieźć rower w pełni czysty.
Nie wynikało to z mojego niedbalstwa, lecz jedynie z okoliczności.
Spędziliśmy wiele chwil na wycieczkach, trafiło się ich kilka.
Fish'u nie jest tak aktywny rowerowo jak ja, ale jest mimo to Gość- jazda bez rękawiczek, a nawet czapki...to nie jest dla niego problem
w okresie zimowym. Jest twardy.

Już dawno mówiłem o tym, że w przypadku posiadania znacznej ilości pieniędzy, mając przeogromne możliwości finansowe
nie jest sztuką kupić sobie wypasione fury rowerowe i akcesoria.
To w moim przypadku nie byłaby stabilizacją mojego świata rowerowego.
Ważniejsze jest to, że sprzęt jest sprawny, czysty, zawsze w pełni gotowy do wyjazdu.
A tylko człowiek może się tym zająć.
Chciałbym, aby było mnie stać na taką osobę.
Rozłóżcie kilkaset napędów rowerowych, a Fish'u z uwagi na sposób ich zużycia wskaże bez problemu ten mój.

Pozostałe Osoby jeszcze o tym nie wiedzą. Fish już wie,
Fish jest kolejną ( drugą ) z sześciu Osób przy której chciałbym być zaraz po wylądowaniu.
Jest dla mnie Osobą bardzo ważną w moim świecie rowerowym.
Jeśli się tylko zgodzi, będzie na Księżycu sprawował opiekę nad moim rowerem WHEELER Route 21.
Chciałbym, aby tam był. Czekam tylko na tą chwilę, kiedy będę tam z Nim rozmawiał.
Podejdę do Niego, obejmę Go i powiem Mu, że Księżyc jest NASZ.

3.596 km pozostało do Księżyca.


  • DST 103.00km
  • Sprzęt GIANT TCR 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA- PSY

Sobota, 5 października 2019 · dodano: 05.10.2019 | Komentarze 8

...już nie chodzi o to, że po tym wszystkim znowu mnie boli głowa, no bo jak często można słuchać te szczekania i wycia ?
bardziej istotne jest dla mnie to, że te właśnie zwierzęta burzą moje poczucie bezpieczeństwa podczas jazdy rowerem.
No i co z tego, że to nie jest ich wina, lecz właścicieli, którzy w taki właśnie sposób je wychowali nie zachowując
zwykłych i nakazowych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia?
Lubie zwierzęta , nawet psy, ale te posłuszne.
Tak, psy są Ciemną Stroną Księżyca.
Ciemna Strona Księżyca istnieje.

Już słyszę te słowa...pokazuję i objaśniam już na samym początku, że mam to gdzieś.
Nawet nie będę się starał Was przekonywać. Ale napiszę o tym.
Dlaczego jednak nawet Wy skarżycie się na sytuacje negatywne z tego wynikające skoro nawet mi uprzednio
nie przyznawaliście racji ? Nie odzywam się wtedy, nie popieram i tylko obserwuję, czy postanowicie rozwiązać ten problem.
Nie robicie tego, bo następnego dnia już nie przyjeżdżacie w to złe miejsce, może nawet nie wyciągniecie roweru...
a ja ? ja znowu tu przejadę, znowu to mnie będzie dotyczyć itd. itd.
Mało tego, nawet gdy wybiegający pies z posesji po ugryzieniu uszkodzi Wam ubiór...w obecności kilkunastu świadków, też nie interweniujecie. Ja wiem dlaczego.
Bo to stało się raz, pierwszy raz i nic nie wskazuje na to, by się to powtórzyło.
Nie chce Wam się, a po drugie można taką sytuację zaakceptować, gdy nie dotyczyła was nigdy.

Trudne jest to, gdy w okresie jesienno zimowym wcześnie nad ranem, gdy jest ciemno, mijam posesję, a za mną już biegnie pies...
Nic nie widzę, nic nie słyszę ( słucham muzyki )...pruję na całego i nawet nie wiem jak długo mam to robić?

Jadąc na około do pracy jadę przez Helenowo. Już mam wjeżdżać do miasta, a tu nagle widzę stojące na asfalcie
dwa owczarki: niemieckiego i kaukaskiego. Jeśli zawrócę to na bank się spóźnię do pracy...postanawiam się rozpędzić i przejechać 
obok nich w miarę jak najszybciej. Bardziej obawiałem się owczarka niemieckiego....okazało się na szczęście, że gonił mnie kaukaski. A ten jest groźniejszy, ale wolniejszy.

To było w tym roku. Wracam starą krajówką do Białegostoku. Droga pusta, totalnie nikogo nie ma, nawet samochodów.
Posesji też mało było. Nagle z jednej z nich widzę biegnącego w moim kierunku psa. To był Amstaf.
Miał do mnie 200 metrów. Kurz za sobą robił taki, jaki jest w filmach na kreskówkach.
Drogę miałem lekko w dół, nie miałem więc problemu utrzymać 45 km/h.
To nawet dla takiego dla psa było za szybko.
Nie dogonił mnie, nawet tu się nie przestraszyłem ani przez chwilę.
A co by było, gdybym nagle złapał kapcia, albo byłby ze mną syn ?

Lepszy numer miałem na Mazowszu.
Taka sama sytuacja. Jadę sobie 30 km/h. Wspaniała pogoda, suchy asfalt, rozglądam się na boki podziwiając miejsca
bo byłem tam pierwszy raz, aż tu nagle po swojej prawej stronie widzę tumany kurzu...
to też był amstaf. Był szybszy od tego opisanego przy Białymstoku.
Tyle, że ja tu miałem lepsze warunki do jazdy.
Gdy go zobaczyłem natychmiast rozwinąłem prędkość do 50 km/h.
Miałem bowiem mega zjazd. Tylko amstaf nie wiedział o tym, że nie miał żadnych szans.
Ale walczył.
Na dodatek za nim, jak się potem okazało zupełnie przez przypadek, jechał radiowóz na sygnałach dźwiękowych i świetlnych.
Myślałem, że policjanci chcą w ten sposób przestraszyć psa. Nic z tego.

Kilka psów na moich oczach zostało rozjechanych przez samochody, gdy wybiegali w moim kierunku na asfalt z posesji.
Rozjeżdżały ich samochody, które mnie wyprzedzały lub omijały. Psy odbijały się od blach blachosmrodów jak piłeczki.

...kolega kiedyś mi powiedział, że pies jest od szczekania. Bez komentarza.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że mój sposób patrzenia na to wszystko wynika z częstotliwości moich wyjazdów, przejazdów.
Ale problem jednak jest. Nie pomagają rozmowy dzielnicowych, mandaty oraz rozprawy sądowe.
Właścicieli trudno przekonać, pozostają przy swoim, choć coraz większe ponoszą z tego tytułu koszta.

W moim przypadku rekord psy biją na kilkukilometrowym odcinku w m. Sałkowice k. Pasłęka.
Najpierw wybiega pies z posesji, który ma jednak daleko do drogi.
Potem na drodze stoi owczarek kaukaski. Wtedy nie jadę. Wracam, albo czekam na zbawienie.
Jeśli jest przy drodze...walczę jadąc szybko.
Potem inny  pies szczekając nie wybiega, ale szarpie się tak, że mało budy nie wyrwie...
A potem jest "komitet powitalny" w postaci trzech lub więcej kundli. Trzeba zwolnić, a nawet się zatrzymać.

To, że spodziewam się tego, iż dany pies wybiegnie z posesji to jest na prawdę dla mnie duża wiedza.
Gorzej jeśli pies na mój widok wyrywa się tak, że mało budy nie wyrwie, ale nie robi tego bo właściciel go dobrze zabezpieczył.
Najgorsze jest to, że jestem już tak przekonany o swoim bezpieczeństwie bo pies nigdy nie wybiegł przez osiem lat,
a tu niespodziewanie jakiegoś dnia o 5.20 patrzę w lewo... buda jest, łańcuch też, ale na ziemi, a psa...nie widać.
Zobaczyłem go po kilku sekundach po swojej prawej stronie wybiegającego z krzaków.
Wtedy ktoś powinien zmierzyć mi czas jazdy na odcinku 300 metrów.
Bo to był przejazd na Mistrzostwo Świata !!.

I jeszcze jeden tylko przypadek. Wyjeżdżam o 2 w nocy w kierunku Trójmiasta mostem Unii Europejskiej.
To taki skrót jakoś dwukilometrowy na inną dzielnicę miasta. Wjeżdżam na most, na jego początku widzę dwóch Gości
wracających pewnie z imprezy nocnej do domu. Jadę dalej, już jestem na górze i widzę... biegnące w moim kierunku
niezbyt szybko, ale jednak, dwa owczarki kaukaskie. Nawet je śmiało bym ominął.
Ale skojarzyłem dwóch Gości idących w naszym kierunku.
Zawróciłem i krzyknąłem im, aby się ewakuowali. Początkowo nie chcieli mi wierzyć, gdy jednak psy zobaczyli w oddali...
uratowała ich przypadkowa taksówka. Tam nie było blisko nawet budynków, zero klatek schodowych.

Szczekanie i wycie psów już mnie nie denerwuje. Bo od dawna mam takie słuchawki douszne, że nie słyszę nawet przejeżdżającej obok mnie karetki Pogotowia Ratunkowego. Psy nie mniej jednak mocno destabilizują poczucie mojego bezpieczeństwa
podczas jazdy rowerem. I choć nigdy dotychczas przez się nie przewróciłem, a ugryziony zostałem tylko raz to
bezsprzecznie mogło to się wydarzyć wiele razy i może mnie jeszcze nie raz spotkać z tego tytułu krzywda.
Kto ma inne zdanie...zapraszam na wspólną jazdę.

3.696 km pozostało do Księżyca.


JASNA STRONA KSIĘŻYCA- DANIEL ŚMIEJA

Piątek, 4 października 2019 · dodano: 04.10.2019 | Komentarze 2

...to są najtrudniejsze ultramaratony w Polsce.
I ja w nich uczestniczyłem.
Maraton Rowerowy Dookoła Polski, z górską wersją oczywiście.
Rozewie- Rozewie oraz Przemyśl- Świeradów Zdrój i Świeradów Zdrój- Przemyśl.
To są miejsca dla mnie.
2013, 2015, 2017, 2019 rok.
Stworzył je Daniel Śmieja.
To On jest moją Jasną Stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

Pozostałe Osoby jeszcze o tym nie wiedzą. Daniel już wie,
Daniel jest pierwszą z sześciu Osób przy której chciałbym być zaraz po wylądowaniu.
Jest dla mnie Osobą bardzo ważną w moim świecie rowerowym.
Jeśli się tylko zgodzi, będzie na Księżycu sprawował opiekę nad moim rowerem GIANT Advanced 2.
Chciałbym, aby tam był. Czekam tylko na tą chwilę, kiedy będę tam z Nim rozmawiał.
Podejdę do Niego, obejmę Go i powiem Mu, że Księżyc jest NASZ.

Na Księżycu za wszystko mu podziękuję.
Dziękuję mu już teraz głównie za to, co stworzył, za to, że realizuje to.
I choć nadal uważam, że godzina startu ( 12.00 ) jest choćby dla mnie zdecydowanie późną godziną,
robiącą znaczącą różnicę, to mimo wszystko grzecznie staję na starcie, z zadowoleniem przejeżdżam trasę, by zameldować się na mecie. A po przyjechaniu do domu czuję niesamowite spełnienie rowerowego roku.
To spełnienie czuję w rzeczywistości najmocniej następnego dnia po dojechaniu na metę.
Tam w górach oraz nad morzem. Nigdy nie uciekam szybko do domu, staram się być jak najdłużej w tych miejscach.
Nie wiem, czy da się wymyślić jeszcze coś trudniejszego w naszym kraju.
Może tak. Ale po co ? Te są właściwe. One muszą być, dobrze że są  i powinny się odbywać.

Poza tym, nieustannie uśmiechnięty, sympatyczny, dający się lubić, nie dający się przekonać.
Konsekwentnie broni swoich racji i postanowień, ale stara się innym wytłumaczyć ich słuszność.
To właśnie Daniel w jednej z rozmów przed moją drogą na Księżyc udzielał mi porad mogących przyczynić się do
ukończenia przeze mnie MRDP. Powiedział, że mam jeździć, jeździć, a  potem...jeszcze jeździć.
I to zdało egzamin.
To dało efekt.
To jest to.

3799 km pozostało do Księżyca.





  • DST 100.00km
  • Sprzęt GIANT TCR 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA- PLANOWANIE

Czwartek, 3 października 2019 · dodano: 03.10.2019 | Komentarze 1

...co najmniej na jeden dzień, w większości zaś dwa dni wcześniej wiedziałem,
gdzie i w jakim czasie będę jeździł danego dnia.
Było i tak, że wszystko to planowałem jeszcze wcześniej, a nawet wcześniej wcześniej.
Nie mogło być tak, że budzę się, wstaję i...nie wiem gdzie jechać.
każda droga, każdy czas miał dla mnie wielkie znaczenie.
Więc musiałem planować.
I to planowanie było Ciemną Stroną Księżyca.
Ciemna Strona Księżyca istnieje.
Nie było aż tak pięknie, czasami się pomyliłem i...nie czułem się z tym dobrze.
Dzień był wtedy jakiś taki byle jaki.
droga w większości zależała od rozpoczęcia godziny mojej pracy, potem od pogody, pory roku,
od pod celów, od rowerów, od wielu wielu jeszcze innych rzeczy.
Ale ogólnie zawsze musiałem planować.
oczywiście, że w okresie urlopowym było to przemiłe, w czasie wolnym również,
miałem wtedy wiele możliwości i to akurat sprawiało mi przyjemność.
Ale w większości to było trudne. Ta monotonia, ciągłe przemienianie, aby się tylko nie powtórzyło.
Wymyślanie głupot, aby tylko gdzieś pojechać, aby tylko było inaczej.
Miłe w tym wszystkim były w chwile, gdy Ktoś z Was proponował mi jakiś wypad...nawet nie pytałem gdzie pojedziemy.
Bo takiej inności w tym wszystkim potrzebowałem.
Jednocześnie jednak trudno co niektórych z Was było mi zmobilizować do w miarę normalnego powrotu do domu.
Bo gdy dla Was nie miała znaczenia godzina opóźnienia, dla mnie już powodowała jakiś konflikt...bo od rana
kontynuowałem swoje marzenia.
Wszystko było kreowane do perfekcji. Godzina wyjazdu, przejazd, obliczenia kilometrów, układanie odcinków tras.
Każdego dnia musiało być zrealizowane to minimum, które jak wiadomo inne było w zależności co do okresu.
Bardzo trudne planowanie było w dniach moich uroczystości rodzinnych lub ogólnych okresów świątecznych, w dniach okolicznościowych.
Współgrałem wtedy z pracą, wybierałem wypracowane nadgodziny, a nawet korzystałem z dni wolnych.
Wszystko po to, aby nie zburzyć tego, co tak przez wiele lat w sobie budowałem, tych pozytywnych emocji.
Dziś nie tęsknię oczywiście za tymi emocjami, dziś już tak nie postępuję.
Dziś jest pierwszy dzień w którym nie wstałem o 4 nad ranem bo ...nie musiałem wyjechać o 5 nad ranem.
To coś niesamowitego. Wychowałem się jednak w taki sposób i kiedyś choć nie będę tęsknił za tym uczuciem...
będę tych uczuć potrzebował. Bo Księżyc jest wielki, przeogromny.
Dziś postępuję inaczej, jedynie dla higieny psychicznej.
Może nie do końca dobre jest to. iż piszę Wam dziś na przykład o tym, wskazując jak bardzo trudne jest to planowanie...
mimo, że jednocześnie wskażę sposoby pokonania tego.
Ja przejechałem przez to pewnie najbardziej dlatego, że od samego początku nie było aż tak źle,
a gdy zorientowałem się, że jednak jest to problem...to okazało się, że jestem już tak blisko, że
po pierwsze nie opłacało mi się wracać, a po drugie zostało mało zbyt mało czasu, by z tym przegrać.
Gdybym miałbym walczyć z tym od samego początku...no nie wiem, czy jest ze mnie aż taki Kozak.

Plan zawsze trzeba mieć
Plan A, plan, B, a nawet plan C.
plan zawsze musiał być. W drodze na Księżyc nie mogłem liczyć na to, że jakoś to będzie, że się uda.
Plan to także nieustanna koncentracja na sobie, czy się wyspałem, czy się najadłem.
Nieustanne myślenie.

To mega trudne, więc jeśli kiedyś złapiecie się na tym, że to uczucie nęka już Was przez dłuższy czas to znaczy, że...
właśnie lecicie na Księżyc !!

Pamiętajcie, że dziś jest jutro o które martwiliście się wczoraj...

3900 km pozostało do Księżyca.


JASNA STRONA KSIĘŻYCA- POZNANIE NOWYCH MIEJSC

Środa, 2 października 2019 · dodano: 02.10.2019 | Komentarze 7

w czasach szkolnych regularnie wyjeżdżałem na kolonie, na pełne dwa miesiące.
Z tego, co pamiętam były to wyłącznie góry.
Poznawałem wiele nowych miejsc, ale tylko w tym rejonie naszego kraju.
Nad morze nie wypadało mi wyjeżdżać na wakacje bo zwyczajnie było blisko domu.
Poznanie nowych miejsc w kraju w wyniku jazdy rowerem jest dla mnie jasną stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

moje miejsca w Polsce:
Warszawa, Gdańsk, Sopot, Gdynia, Banie Mazurskie, Gołdap, Suwałki, Sejny, Żywkowo, Wiżajny, Augustów, Toruń, Poznań,
Świnoujście, Rewal, Niechorze, Hel, Dorohusk, Białowieża, Tuchola, Golub Dobrzyń, Przemyśl, Arłamów, Ustrzyki Górne,
Lutowiska, Sandomierz, Lublin, Tylicz, Zakopane, Kraków, Łódź, Wisła, Istebna, Wrocław, Międzylesie, Zieleniec,
Jelenia Góra, Świeradów Zdrój, Rozewie, Wałbrzych, Karpacz, Bogatynia, Zgorzelec, Głuszyca, Leszno, Leśna, Gliczarów,
Nysa, Żywiec, Białobrzegi, Głodówka, Cedynia, Szyleny, Kołobrzeg, Świękity, Słupsk, Wyrzysk, Krokowa, Włocławek, Iława, Białystok,
Gąbin, Łapszanka, Niedzica, Krościenko nad Dunajcem, Kościerzyna, Jemieliste.

moje odcinki tras w Polsce:
Sejny- Węgorzewo, Elbląg- Warszawa, Świeradów Zdrój- Przemyśl, Świnoujście- Ustrzyki Górne,
Rozewie- Rozewie, Rewal- Niechorze, Kampinoski Park Narodowy, Przemyśl- Ustrzyki Górne, Olsztyn- Łomża,
Elbląg- Hel ( ale wyłącznie nocą ), Ustrzyki Górne- Tylawa.

Przez cały rok, nieustannie, każdego dnia... gdybym tylko musiał, a może nawet gdybym tylko mógł to bym chciał jeździć
z miejsc: z pewnością po Warszawie, natomiast wybierając odcinki tras: na pewno od Sejn do Węgorzewa.
W niektórych miejscach naprawdę czuję się jak u siebie, i o dziwo nie znajdują się one blisko mojego stałego
miejsca zamieszkania. Jest oczywiście wiele innych, wspaniałych miejsc, ale choć zatrzymam się tam na chwilę, nie wywołują one
we mnie takiego wrażenia i emocji jak te, które wymieniłem.

"czasami ludzie wokół ciebie nie będą rozumieć twojej drogi.
Nie muszą, ona nie jest dla nich "

równe 4.000 km pozostały do Księżyca.