Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 575216.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2022

Dystans całkowity:2500.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:92.59 km
Więcej statystyk

Daleko za Księżycem

Środa, 30 listopada 2022 · dodano: 01.12.2022 | Komentarze 0


W Kosmosie przejechałem już 510 tysięcy 793 kilometry.
wszystkie moje rowery mają przejechane 551 tysięcy 762 kilometry.

1) szosowy GIANT TCR ma 200 tysięcy !! - 36,3%
2) górski GIANT ma 134 tysiące 827 km - 24,4%
3) szosowy WHEELER ma 133 tysiące 731 km - 24,2%
4) szosowy Giant advanced ma 46 tysięcy 900 km - 8,5%
5) szosowy GIANT propel ma 19 tysięcy 026 km - 3,5%
6) górski ANTHEM ma 11 tysięcy 168 km - 2,0%
7) kultowe WIGRY 3 ma 6 tysięcy 110 km - 1,1%

miesiące:
1) CZERWIEC: 53.177 km- 10,4%
2) SIERPIEŃ: 50.235 - 9,8%
3) maj: 47.891 km - 9,4%
4) marzec: 47.628 km- 9,3%
5) październik: 47.084 - 9,2%
6) kwiecień: 43.000 km- 8,4%
7) lipiec: 42.477 - 8,3%
8) wrzesień: 42.146 km- 8,3%
9) listopad: 40.625 km- 8,0%
10) luty: 35.787 km- 7,0%
11) styczeń: 33.930 km- 6,6%
12) grudzień: 26.813 km- 5,3%

dni tygodnia:
1) SOBOTA: 95.765 km- 18,8 %
2) NIEDZIELA: 86.082 km- 16,9 %
3) poniedziałek: 70.227 km- 13,8 %
4) środa: 67.790 km- 13,2 %
5) czwartek: 66.062 km- 12,9 %
6) piątek: 62.467 km- 12,2 %
7) wtorek: 62.400 km- 12,2 %

pory roku:
1) LATO: 145.892 - 28,6%
2) WIOSNA: 138.516 - 27,1%
3) jesień: 129.855 km- 25,4 %
4) zima: 96.530 km- 18,9 %

konstelacja gwiazd 2437- 4165- 7760- 7827
asteryzm 9683


Wreszcie mogę się do czegoś porównać.


Daleko za Księżycem

Wtorek, 29 listopada 2022 · dodano: 01.12.2022 | Komentarze 0

daleko za Księżycem


Daleko za Księżycem

Poniedziałek, 28 listopada 2022 · dodano: 01.12.2022 | Komentarze 0

daleko za Księżycem


Daleko za Księżycem

Niedziela, 27 listopada 2022 · dodano: 27.11.2022 | Komentarze 0

...dziś opiszę drugi dzień ultra Bałtyk Bieszczady.
Jest 21 sierpnia 2022 roku, niedziela. 
Jadę nadal od północy, nie będę spać.
Jadę samotnie, na trasie nie dość, że nie ma nikogo przy mnie, to chyba przez całą noc zobaczyłem może kilku ultrasów,
których albo ja wyprzedziłem, albo którzy mnie wyprzedzili. Totalne pustkowie.
Dosłownie. jestem bardzo głodny, a na trasie w dodatku żadnych stacji paliw, nic, gdzie mógłbym zjeść cokolwiek innego od zlewek.
Jest we mnie jednak nadzieja w zbliżającym się Punkcie Kontrolnym PK 5 w Solcu Kujawskim na 356 km.
Dojechałem tam dokładnie o godzinie 1:28...wchodzę, jestem oczywiście witany przez gości, którzy niby odpowiadają za ten punkt...
jestem witany wodą, dosłownie. jest jej mnóstwo, i nie w przeciwieństwie do innych produktów. Bo innych produktów dosłownie nie było.
W oczy rzucił mi się kosz na śmieci pełen skórek od bananów. Nie miałem ochoty cokolwiek o tym do tych gości gadać, i tak by nie zrozumieli. Trzech panów dumnie wpatrywało się w stojące przed nimi laptopy, mieli więc pełną wiedzę, kto i kiedy do nich przyjedzie.
Jak dla mnie...chlew.

No to jadę dalej, oczywiście co raz bardziej głodny, ale mimo to pełen pozytywnych emocji, no bo przecież jadę na Góralu !!
Po wjechaniu na najbliższą krajówkę nr 10 oczywiście znalazłem bez problemu CPN...a tam również mojego sympatycznego Przyjaciela, Edzia z Wrocławia, był ze swoją koleżanką. No to był zakup czegoś dojedzenia, mnóstwa wafli i batonów oraz picia, a potem...miłe rozmowy w środku nocy. Po melanżu wyjechaliśmy oczywiście razem, przejechaliśmy kilkaset metrów i tyle, szosom nie dam rady na góralu. Tak więc znowu byłem sam w środku nocy. To miłe dla mnie emocje. Na jakimś pustkowiu tradycyjnie położyłem się na asfalt przy rowerze, na kilka minut, tak jak kiedyś na MRDP gdy byłem totalnie wykończony.
Przetrwałem noc bez zaśnięcia, nie spadłem z roweru, nie zjechałem z drogi, było OK.

Nad ranem, dokładnie o godzinie 7:45 zameldowałem się w PK 6 w miejscowości Kowal.
Znowu byłem zawiedziony tym, że nie spotkałem tam Rebe, ale był za to Remek, Edziu, Marcin Nalazek i kilka osób z WTR.
Kolejny beznadziejny punkt żywnościowy, co prawda najadłem się owoców, napiłem się czegoś dobrego, ale tak bardzo liczyłem
na coś w postaci gorącego śniadania...miałem znowu wrażenie, że wszyscy wszystko zjedli przede mną, ale przecież za mną już co raz więcej ultrasów było. Z tego PK najbardziej zapamiętałem Rafała Janika. Rafał spał na tym PK, gdy tu dojechałem. Rafał wyjechał z tego PK jakieś kilka minut przede mną. Gdy wyjechałem...zauważyłem Go w pierwszej pobliskiej miejscowości śpiącego na przystanku autobusowym...później się dowiedziałem, że po przebudzeniu Rafał wycofał się z trasy.

No to dojechałem do kolejnego PK, z numerem 7. Łowicz 532 km, godzina 11:12.
Tu dostałem miskę ryżu z nie wiadomo czym, choć musiałem czekać na nią blisko pół godziny, musiałem, byłem głodny,
musiałem zjeść coś ciepłego. Po za tym oczywiście nic nie było. Przed tym PK widziałem Mc Donalds, biłem się z myślami czy zjechać na niego czy nie. Nie zjechałem i to był mój błąd.
Na tym PK w przeciwieństwie do PK 5 Robert Janik siedział sam przed laptopem i dumnie obserwował nie wiadomo co.
Jak dla mnie, znowu chlew.

A potem ? Potem było Opoczno na 634 km, a potem Starachowice na 706 km, i dopiero tu w miarę mogłem zjeść coś pożywnego, choć tylko drugie danie.
Było już późno, dokładnie 21.00.
Jakie decyzje ? Będę jechał dalej, non stop, bez spania, może się uda, bo co raz trudniej mi to się udaje przezwyciężyć.
A jest o co walczyć tej drugiej nocy. To moja "dziewiąta" edycja BB Tour, na żadnej nigdy nie spałem. 

W tym dniu przejechałem 434 kilometry.


Daleko za Księżycem

Sobota, 26 listopada 2022 · dodano: 26.11.2022 | Komentarze 0

skoro tak bardzo nudna jest dla Was moja jazda daleko za Księżycem, to napiszę trochę emocji, które przeżyłem w tym roku na Ziemi.
Opiszę pojedyncze dni ultramaratonu Bałtyk Bieszczady 2022.

20 sierpnia 2022 r. Świnoujście. start godzina 9:45. Pierwszy dzień.
Ze sobą mam górski rower Giant Terrago. Żadnych bagaży, jadę wyłącznie w ubraniu, które mam na sobie.
Wyglądam tak, jak na co dzień wyglądam gdy jadę do pracy, do której mam 3 kilometry, a zawsze jakimś trafem przejeżdżam minimum 50.
Dlaczego góral ? Dlatego, że w życiu wszystko musi działać w dwie strony.
Postawiłem jednoznacznie na fakt, że w tym kultowym ultra udział wezmą wszystkie mojej rowery.
A mam ich oczywiście siedem, i więcej już mieć nie będę.
Tą edycję postanowiłem przejechać na góralu, Full i Propel...najdroższy i najszybszy, muszą poczekać jeszcze na tą radość.

Wystartowałem jak na Tour de France....pierwsze 50 km ze średnią 31 km/h, ależ fajnie się jechało.
najważniejsze jednak były te emocje...znowu byłem na tej magicznej trasie. Już po raz DZIEWIĄTY !!
Ze wszystkich uprzednich w głowie najwięcej emocji miałem z tej poprzedniej jazdy. Nie dlatego, że odbyła się zaledwie  dwa lata temu...
dlatego, że jechałem wtedy na Wigry 3. I to był jedyny plus tego całego ultra. Cieszyłem się bardzo, że znowu tu jestem,
że mam taką możliwość. Oprócz tego żadnych pozytywów nie znalazłem. Wręcz było tragicznie.
Napiszę o czymś, o czym Robert Janik powinien wiedzieć. Jeśli o tym wie...to jest źle, jeśli o tym nie wie...to jest jeszcze gorzej.
Moja średnia tak duża od samego początku powstała z pomocą wiatru w plecy,  szosowcy więc i tak mnie wchłonęli.
Startowałem niemal ostatni, i niemal ostatni jechałem na początkowych kilometrach.
Tak jak inni, wcale nie najgorsi, poczułem w ten sposób to, co zawsze odczuwali ci, którzy walczyli na samym końcu ultra, czyli czułem się jak śmieć.

Od razu zapewniam, że mimo końcowych pozycji na początku ultra mój czas ani przez chwilę nie był zagrożony.
Mieściłem się grubo przed limitami. Po prostu startowałem jako jeden z ostatnich, miałem w dodatku z pewnością najsłabszy rower.
( akurat ta sytuacja, ten rower, poprawiał mi humor ).
jeszcze na pierwszym PK w Płotach po przejechaniu 75 km, gdzie byłem o godzinie 12:28 było normalnie.
Czyli...nic nie było, ani picia, ani jakichś konkretnych słodyczy, ani konkretnego jedzenia...jakieś musli dziecięce.
Nie oszukujmy się jednak, na tym punkcie nic mi nie było potrzebne, więc było mi obojętne to, co leżało na stole.
Skorzystałem z toalety i tyle.
Na drugim PK w Drawsku Pomorskim na 130 km, gdzie byłem o godzinie 14:40 już doświadczyłem tego zła.
Wjechałem na punkt kontrolny wiedząc, że za mną jedzie jeszcze kilka osób, a na stole zostały już tylko...dwie kanapki.
Wziąłem oczywiście tylko jedną z nich popijając...wodą, której w przeciwieństwie do pozostałych rzeczy było mnóstwo.
Oczywiście były jakieś proszki do tej wody, których nigdy nie spożywałem.
Humor poprawił mi wyjazd z tego PK bo...zaczęło lać dość intensywnie. Dla frajdy nie założyłem kurtki przeciwdeszczowej...
zmieniłem jednak zdanie po przejechaniu kilometra z uwagi na totalną ulewę. Po ubraniu się kontynuowałem jazdę oczywiście.

Do trzeciego PK  w Pile jechałem głównie samotnie, mijając może ze dwie osoby. 
W mieście dojechałem do jakiegoś starszego gościa ( nie pamiętam numeru ), razem wjechaliśmy na punkt o godzinie 19:30.
To znaczy....punktu już nie było !! W miejscu gdzie powinien być stoi jeden z uczestników, który nie wie o co chodzi, ale cieszy 
się na mój widok bo chociaż się przekonał, że się nie pomylił na trasie, że dojechał we właściwe miejsce.
Nikogo jednak już nie było. Myślałem, że wyjdę z siebie...mam za sobą 237 km na góralu, a w rzeczywistości jeszcze nic
konkretnego dziś nie zjadłem. Nagle...w odległości ok. 200 metrów widzimy jak kilku mężczyzn pakuje jakieś stoły i krzesła do Stara.
Oczywiście, jak się okazało....pakowali PK. Zorientowali się...wyjęli dosłownie trzy krzesła, dwie butelki Coca Coli i jakąś fasolkę, czy coś podobnego...siedziałem na krześle i czułem się jakbym jadł jakieś zlewki, dosłownie, na wpół ciepłe.
Wszystko na dworze, w zimnie z...ciemnym niebem nad głową. To było niemal pewne, że zaraz znowu zacznie lać.
Widząc to, ten dziadek swoje dalsze szanse na ukończenie wyścigu dosłownie...wyzerował, więc został.
ja ruszyłem dalej, wkurwiony jedynie na Roberta Janika. Oczywiście po kilkunastu minutach zaczęło lać, ale ja już wtedy jechałem dalej
na trasie, więc czułem się normalnie. gdybym jednak te zlewki miał jeść dodatkowo w ulewie, to ściągnąłbym już na to miejsce Roberta.
Na PK w Pile czułem się dosłownie jak bezdomny, który mimo dolegliwości cieszy się, że żyje,
ja mimo tych przykrych sytuacji cieszyłem się z samego bycia na trasie. i tyle.
Ale tak nie powinno być, i dla mnie, i dla pozostałych niektórych uczestników. Nie powinniśmy tego doświadczyć.
Dziwi mnie nie to, że Ci przede mną wszystko zjedli bo byli szybciej, zastanawiał mnie fakt, dlaczego nic nie było na PK dla tych na końcu,
skoro już w tym momencie co najmniej kilkanaście osób zrezygnowało z dalszej trasy, albo nawet ich więcej było. Nie szkodzi więc, że część osób wzięło coś więcej, to normalne, zawsze powinno coś zostać na Pk...tak jak na weselu zawsze zostaje jedzenie i picie.
przecież my za to płacimy !! A Robert w dodatku wiele rzeczy i tak dostaje za darmo. Dlaczego więc brakuje ?
Wszyscy powinni mieć to samo. i po raz kolejny przypominam...mój wynik w ogóle ani przez chwilę nie był zagrożony !!

jeszcze tego dnia w sobotę dojechałem do PK 4 ( Nakło Nad Notecią ). Byłem tu o godzinie 22:45.
Była herbata, woda i...jedna zupa, którą dostała jedyna w tamtej chwili znajdująca się na punkcie kobieta.
Zupa nie była oczywiście gorąca, a Pani Kucharka nie miała możliwości jej podgrzania, Zupa wystygła w kotle i tyle.
Na tym PK byłem, tak jak Inni, totalnie przemoczony.

Pierwszego dnia na moim góralu przejechałem 326 kilometry.

PS. około 100- 200 metrów przed wjazdem na PK w Drawsku Pomorskim przy ulicy stały dwie kilkunastoletnie dziewczynki...jechałem samotnie, klaskały mi i machały rękami w atmosferze dość solidnie padającego deszczu. Ależ wyglądały ślicznie, pozdrawiały mnie, uśmiechały się, cudny widok.





Daleko za Księżycem

Piątek, 25 listopada 2022 · dodano: 26.11.2022 | Komentarze 0

daleko za Księżycem


Daleko za Księżycem

Czwartek, 24 listopada 2022 · dodano: 24.11.2022 | Komentarze 0

daleko za Księżycem


Daleko za Księżycem

Środa, 23 listopada 2022 · dodano: 24.11.2022 | Komentarze 0



Daleko za Księżycem

Wtorek, 22 listopada 2022 · dodano: 24.11.2022 | Komentarze 0



Daleko za Księżycem

Poniedziałek, 21 listopada 2022 · dodano: 22.11.2022 | Komentarze 0

daleko za Księżycem