Daleko za Księżycem

Poniedziałek, 28 lipca 2025 · dodano: 28.07.2025 | Komentarze 0

39 chicago

...z Mareckim bezsprzecznie przejechałem najwięcej kilometrów w drodze na Księżyc.
w roku bieżącym przejechałem jednak już ponad 29 tysięcy kilometrów, ale ani jednego z nim.
jak to możliwe ?

otóż Marecki nie jeździ ze mną nie dlatego, że jesteśmy pokłóceni. Bo nie jesteśmy.
nie robić plotek. 
Nie jeździmy razem bo....przestałem przyjeżdżać na jego wycieczki.
Po pierwsze, zawsze ciekawiło mnie to dlaczego Marek dzień lub kilka dni po swojej wycieczce
nie przyjedzie na wycieczkę kogoś innego ? Dlaczego ? Zmęczenie ? Jakie zmęczenie ?
Brak czasu ? Też nie. Bo ja np. uwielbiałem wycieczki Mareckiego...to było dla mnie zawsze 
emeryckie życie rowerowe...po tym, co ja przejeżdżałem u Marka mogłem sobie odpocząć, wypocząć i przygotować
się do kolejnych swoich rowerowych dni....tyle robił zdjęć i tak wiele napojów kupował na trasie, że wielokrotnie
nie tylko odpoczywałem, co wręcz marzłem w zimne dni....ale było fajnie, bo było inaczej, był luz, było patataj bo kilometry
jakoś mimo wszystko wchodziły.
Marecki do innych nie przyjeżdżał bo ....nie mógł przewodzić takiej imprezie, a to jest dla niego najważniejsze.
To jest dla niego pięknie uzależniające, stanąć na starcie przed wszystkimi i powiedzieć jak spędzimy z nim czas.
Jak ja mogłem zobaczyć to dopiero po piętnastu latach ?
Ba, Mareczek nie tyle musi być organizatorem, co...nie możesz zaproponować cokolwiek innego na takiej wycieczce.
Zmiana trasy ? Niemożliwe...wszystko musi być po mareckiemu. Nawet prędkości nie możesz zmienić, chyba, że na wolniejszą.

Pamiętam jedną z wycieczek....był z nami między innymi Rafi, byli też inni, było to wiele lat temu,
wracaliśmy do Poznania, skąd mieliśmy wracać pociągiem do elbląga...
jakieś dwie godziny przed metą zaproponowałem zwiększyć tempo z wersji patataj do wolnego,
aby być wcześniej w Poznaniu, nawet nie chciałem zmieniać trasy, chciałem tylko być pół godziny wcześniej
w Poznaniu, aby przed powrotnym pociągiem pobyć kilka minut na pięknej poznańskiej starówce.
to było ważne dla mnie, do dziś takie rzeczy są dla mnie ważne.
Efekt ? Brak akceptacji mareckiego. 
w efekcie i tak odjechałem, wróciliśmy osobnymi wagonami bo Mareckiemu nie spodobała się moja zmiana.
Dlaczego wtedy tak mocno do mnie to nie doszło, dlaczego już wtedy nie zrozumiałem tego, co dopiero teraz rozumiem doskonale ?

czas płynął, pogodziliśmy się i...wszystko wróciło do normy bo mimo wszystko się lubiliśmy.
A lubiliśmy się tylko dlatego... ponieważ ja znowu akceptowałem wszystkie jego decyzje i przyjeżdżałem na większość
organizowanych przez niego wycieczek. Bezsprzecznie zaślepiło mnie to, że będąc z nim
odpoczywałem rowerowo, choć przecież kilometry się jakoś kręciły :)

Powtarzam, dziś nie jeździmy razem tylko dlatego, że to ja nie przyjeżdżam na jego wycieczki.
Otrzymuję zaproszenia na social media, a jak, ale myślę, że kij ma dwa końce
i jestem przekonany co do tej wiedzy i będę ją bronił.

Ponad 29 tysięcy kilometrów przejechanych w tym roku i ani jednego z Mareckim.
niesamowite, a przecież ja jestem dla niego nr 2, a on dla mnie jest numerem 1.
jak to możliwe ?