Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 576498.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



  • DST 107.00km
  • Sprzęt GIANT TCR 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

JASNA STRONA KSIĘŻYCA- PRESJA

Czwartek, 26 września 2019 · dodano: 26.09.2019 | Komentarze 5

nigdy mi się to nie udało, pomimo tylu lat.
Deszcz.
Mimo tak wielu przejechanych kilometrów, pomimo tylu godzin spędzonych w deszczu, nigdy nie udało mi się do niego przyzwyczaić, nie potrafiłem nauczyć się jego przenikliwego zimna i zaakceptować tego mnóstwa wody, która przez ubranie powoli, ale jednak, dostawała się na moje ciało. Więc znalazłem inny na to sposób. Zacząłem go tolerować, by w efekcie zaakceptować go na stałe. I się udało. Deszcz nie robi na mnie teraz najmniejszego wrażenia. Ba, nadal twierdzę, że musi być, ale tylko czasami.
Z presją jest jednak całkiem inaczej. I od razu napiszę, że to w moim przypadka jasna strona Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

Presja początkowo była dla mnie jak deszcz. Trudna, niewyobrażalnie niewygodna, prawie nie do przyjęcia.
Wiedziałem jednak, że musi być, że powinna być stałym moim uczuciem.
Była dla mnie nie inaczej jak strażnikiem, sędzią, ochroniarzem mojego celu, kontrolerem każdego dnia.
Wymagająca, nieodpuszczająca nawet w sytuacji, gdy można było śmiało zachować się inaczej.
To takie małżeństwo z zaznaczeniem tego, iż pierwsza rozłąka nie daje już nigdy do siebie powrotu.
Dziś jej przy nie ma, ale nie dlatego, że ode mnie na stałe odeszła.
Dała mi wolne i sobie zresztą też i nie ukrywam faktu, że cieszę się z tego powodu.
Praca jednak została wykonana, nie jest mi w tym czasie potrzebna i czuję nawet ulgę.
pewne rzeczy i zachowania nawet lepiej mi czasami teraz wychodzą, ale w tak długim okresie jednak bez presji to wszystko by się jednak nie stworzyło. Bardziej cieszę się jednak z tego, że za pewien czas ponownie będzie ze mną.
Bo musi być.

Każdy musi mieć swoje marzenia, a nawet zobowiązania.
Jeśli już czego się podejmujemy to róbmy to z pełnym zaangażowaniem.
Samo podjęcie decyzji stania na starcie któregokolwiek z ultramaratonów jest już osiągnięciem, ale tylko  pod warunkiem, że w myślach mamy obraz dojechania do mety, a nie myśli typu: "pojadę i zobaczę jak będzie". To nie cel różni nas wszystkich od siebie, ale sposób w jaki go osiągamy i czy w ogóle mamy zamiar go zdobyć.
Teraz łatwo mi o tym pisać, ale tylko dlatego, że ja przez to już przejechałem i nadal chcę przez to przechodzić, gdyż zwyczajnie zrozumiałem presję. To tylko presja wyznaczyła mi ten kierunek wskazując mi go za właściwy. To presja doprowadziła mnie do tych wszystkich miejsc, które zobaczyłem w kraju. 
Pewnie, że jest trudna. A jakże. Ona nie jest jak deszcz, który łatwy staje się już po zaakceptowaniu go.
Presję trzeba niemal pokochać. Póki ona tego nie poczuje...odejdzie.
Wtedy właśnie człowiek, a jak, czuje się lepiej, nie narzeka, nawet jest zadowolony, nadal widzi pozytywne kierunki w swoim życiu, ale ten najważniejszy cel znika. Całe to tłumaczenie siebie jest oznaką słabości. Tak, koniec i kropka.
I nikt mnie nie przekona do tego, że jest inaczej.
Życie zawsze działa w obie strony. Presja jest u każdego z nas inna, wprost proporcjonalna do wielkości naszych marzeń.
Ale musi być. Jeśli odsuniemy ją na bok to wybieramy łatwiejszą drogę.

Prawie przez dziewięć lat jadę z poczuciem braku możliwości prób. Myślałem sobie, nie ma prób i nie ma czegoś takiego, że to zrobię, albo nie. Wszystko jest kwestią czasu i presja jest właśnie po to, aby ten czas kontrolować.
Ile razy ostatnio słyszałem, jak bikerzy nie chcąc nadgonić czasu jadą "bez spiny".

Najtrudniej mi było podczas każdego ultramaratonu BB Tour. W nich jadę ze spiną nieustannie, prze całą trasę.
Efekt ? Każdy BB jest wyznacznikiem mojego rekordu. Różnica obecnie od pierwszego do siódmego wynosi 13 godzin !!

Pamiętajmy, że każdy żyje na swój sposób, każdy wyznacza sobie taką drogę, jaką on uważa za stosowną według siebie.
ja tylko chciałbym napisać, że warto pozostawić po sobie ślad.
Chcę być kojarzony z rowerem, z Księżycem, z godziną piątą nad ranem.
Nie miałbym tego bez presji.
Ba, ja tej presji nie pozbędę się już nigdy.
Bo gdy zdobędę Księżyc to będę za niego odpowiedzialny. Do końca.

... pozostało 4.539 km



Komentarze
sierra
| 05:35 czwartek, 10 października 2019 | linkuj Mnie determinowała pozycja w rankingu BS''a ;)
Choć wiedziałem, że góralem mam niewielkie szanse by dorównać "szosowcom" ;)
robert1973
| 21:42 piątek, 27 września 2019 | linkuj grigor86...to miłe słowa, dziękuję.
grigor86
| 19:19 czwartek, 26 września 2019 | linkuj Cześć Robercie. Jestem na bs od 10 lat i i od paru lat śledzę Twoje poczynania, mimo że nie jesteśmy znajomymi. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojego charakteru. Cel jaki sobie wyznaczyłeś, to kolarski Mt. Everest, ale lepiej byłoby nazwać to Księżyc po prostu :-)

Podziwiam Cię szczerze i teraz kiedy jesteś już na rogatkach Księżyca, bez krępacji myślę, że jesteś jednym z tych ludzi, którzy posiadają ten jeden nadzwyczajny pierwiastek odróżniający Cie od reszty społeczeństwa i naprawdę dobrze widzieć Cię całego w stratosferze Księżyca.

Posługując się Twoim przykładem, będę wszem i wobec podawał przykład Roberta, który przez 8 lat przejechał prawie 400 000 km. na rowerze, co jest czymś niezrozumiałym (szczególnie dla tych, którym będę to mówił). Ja przez 10 lat przejechałem niecałe 70 000 km i myślałem, że to dużo.

Ps. po Twoim lądowaniu poproszę Cię o przyjęcie mnie do znajomych.
robert1973
| 11:55 czwartek, 26 września 2019 | linkuj "Dziś jej przy nie ma, ale nie dlatego, że ode mnie na stałe odeszła.
Dała mi wolne i sobie zresztą też"- presja odeszła, ale nie na stałe, ma zwyczajnie wolne, jak ja mam wolne w pracy to nadal jestem funkcjonariuszem Policji i jestem. Nie wiem gdzie ona teraz jest, ale jest i jest moja, wróci, pewnie sobie gdzieś jeździ sama na rowerze. Ma wolne przecież.
Nie napisałem, że presja odeszła, w sensie, że na stałe.

co do deszczu początkowo piszę o nauce jego przenikliwego zimna i akceptacji wyłącznie wody, nie deszczu. Dopiero później piszę o akceptacji deszczu.
Wiatr to nie tylko woda, to również między innymi przenikliwe zimno i porywający wiatr.
jotka69
| 10:24 czwartek, 26 września 2019 | linkuj Ty już tak jesteś kojarzony, ale zdecyduj się, czy presja odeszła, czy jest. Bo najpierw piszesz, że odeszła, bo ją zaakceptowałeś, a na koniec, że się jej nigdy nie pozbędziesz. Z deszczem podobnie, nie przyzwyczaiłeś się, nie zaakceptowałeś, ale zacząłeś tolerować i zaakceptowałeś. Staram się zrozumieć co piszesz, ale to równie trudne jak Twój projekt.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!