Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 579228.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



  • DST 314.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustrzyki Górne-Cisna-Tylawa-Dukla-Gorlice-Muszyna-Stary Sącz-Krościenko n. Dunajcem-Sromowce Wyżne

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 0

V dzień MRDP.
trzydzieste ósme TRZYSTA / w tym roku /.

Wyjazd o 6 nad ranem. Trasę tę także już kiedyś przejechałem. Góry ładne, wymagające, ale przynajmniej wiedziałem co mnie czeka.
Lucjan czasem chyba się na mnie denerwował bo znowu na podjazdach zwalniałem, ale przynajmniej pokonywałem je systematycznie
do przodu starając się nie myśleć o kontuzjowanej nodze. Po prostu prawą ciągnąłem do góry, lewą pchałem w dół. Niby z początku dnia nie padało, ale mgła powodowała to, że po zjechaniu w dół byliśmy jednak trochę mokrzy, na obuwie musieliśmy założyć już ochraniacze.
W Cisnej dogoniliśmy Kogoś/ przepraszam, że nie pamiętam /- był kontuzjowany, bolały go okolice szyi, jak się okazało później wycofał się z trasy.
W Tylawie przywitał na deszcz. Co tam deszcz- ulewa. Myślałem, że znowu w Tylawie zjem obiad w znanej restauracji przy drodze krajowej- jak się okazało splajtowała, więc w deszczu byliśmy zmuszeni dojechać blisko 10 km do pobliskiej Dukli. Najfajniej było jak wyprzedzały nas TIRY zmierzające do przejścia granicznego- do tego koleiny na drodze, tragedia. Ale cóż, nie można było się zatrzymać.
Nie raz jechałem w deszczu, znowu sprawiało to jednak dla mnie dyskomfort.
Do restauracji weszliśmy cali mokrzy. Z sakwy wyjąłem suche...w połowie, ubrania. W takich warunkach udało mi się zjeść obiad. Pół godziny posiedzieliśmy więcej niż zwykle / 1,5 h /.
Wyszliśmy gdy nadal padało, ale się nie chciało- no cóż trzeba było jechać dalej. Jakoś za Gorlicami po godzinnej jeździe padać przestało, co z tego, jak buty, całe stopy i ubranie były mokre aż do końca dnia. Najbardziej obawiałem sie tego, że przewieje mi stopy i zaczną się kolejne problemy.
Pamiętam w dniu dzisiejszym podjazd pod Tylicz.Przed nim trochę odpocząłem. Ból w nodze był znaczny. Podjechałem jednak
słuchając muzyki- to wywołało we mnie dodatkowe siły. Podjazd wykonałem na raz. Lucjan widząc to powiedział, że z tą nogą to chyba go oszukuje w takim razie. Nie, noga mnie bolała, jestem bardzo kontuzjogenny, ale siły walki nikt mi nigdy nie zabierze.
Lucjan proponował mi wejście pieszo na te podjazdy, by nie zakończyć MRDP tak wcześnie.
...wiedziałem, że całą trasę przejadę na rowerze, byłem pewien, że nie wszystkie podjazdy wezmę na raz, ale wiedziałem, że na każdą górę wjadę.
Najpierw chcieliśmy nocować w Krościenku nad Dunajcem, gdzie byliśmy o północy. okazało się jednak, że kompletnie nie ma tu miejsc.
Denerwowaliśmy się. Nie widziało mi się spać na stacji paliw.
Tak bardzo chciało nam się spać, a nie było gdzie. Postanowiliśmy więc, że jedziemy dalej. A dalej zaraz po płaskim terenie zaczęły się znaczne wzniesienia.
I nie było ani ludzi, ani domów.
Po kilkunastu km ok. g. 2.00 udało się dojechać do cywilizacyjnej miejscowości Sromowce Wyżne. Tu spędziliśmy noc w prywatnej kwaterze.
Wszystkie ciuchy mokre, po prostu syf. No cóż, śmierdzieliśmy z Lucjanem i to bardzo.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!