Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 605799.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Piątek, 4 października 2024 · dodano: 04.10.2024 | Komentarze 0

150 wheeler


wspomnienia BAŁTYK BIESZCZADY TOUR 2024

niedziela, jest dzień 25 sierpnia 2024 roku

Z Łowicza wyjechałem...nie wiem dokładnie o której godzinie wyjechałem,
było ciemno, więc może było to w granicach czwartej nad ranem.
z PK wyjechałem samemu i samemu jechałem aż do wschodu słońca.
wspaniałe emocje, to że byłem sam na totalnym pustkowiu w ogóle mi nie przeszkadzało,
ba, wręcz kręciło mnie pozytywnie, co innego w innym terminie, ale dziś, tu, kiedy 
mam pełną świadomość tego, jak wiele osób jest przede mną i za mną jednocześnie, to tak, jak byśmy
wszyscy byli razem. Tak właśnie to czuję.
nie jechałem szybko, full wlókł się niemiłosiernie, ani on, ani ja dziś z samego rana
nie mieliśmy żadnej motywacji do jazdy, tylko do wspomnień, więc...było ZAJEBIŚCIE !!

PK Opoczno 611 km, dowlokłem się tu dokładnie na godzinę 8:31
fechner ma znowu ponad godzinę przewagi nade mną, za mało żeby ze mną wygrać w górach,
musi nadrobić ze dwie godziny jeszcze, więc dając mu fory i rozkładam się na PK całkowicie i korzystam ze wszystkich łakoci,
które tam znajduję...trwa to jednak nie długo bo po jakichś piętnastu minutach na punkt wjeżdża Sylwia i trochę mi nie wypada jechać za nią. Wyjeżdżamy więc razem. Sylwia jest totalnie zagubiona na trasie, nie wie gdzie jechać, nie napiszę więcej o tym bo już szkoda mi słów,
holuje ją jakiś gościu, który przy prędkości sprzyjającej Sylwii zjadł już wszystko co miał przy sobie...krótko, po kilku kilometrach normalnie chyba zaczął się denerwować. Jadę za nimi zakładając, że jak gościu odjedzie to pojadę z Sylwią w ramach nawigacji...
wleczemy się jednak jak żółwie, cała trójka...wleczemy się, wleczemy, aż tu nagle pojawia się...CUD !!!!!!!!
Jakieś kilkanaście kilometrów za Opocznem dojeżdża do nas grupa dokładnie osiemnastu szosowców...pięknie jadą i krzyczą, żebyśmy do nich dołączyli bo razem jechać to mega motywacja do szybkiej i płynnej jazdy...to nie była zorganizowana grupa od startu, wszyscy połączyli się przypadkiem na trasie.
Napiszę tak, ja wjechałem w tą grupę w pół sekundy, bez żadnego zastanowienia, taka okazja już co najmniej na tym Bałtyku mi się nie przydarzy pomyślałem...później się zorientowałem, że ten gość również uciekł od Sylwii w tym samym momencie co ja...
czy ktoś może coś tutaj nie rozumieć ?

A więc tak, w grupie jechałem początkowo oczywiście na samym końcu, ani na chwilę nikt mi jednak nie odjechał, zbyt dużo wniesień było do Starachowic. Ba, przed Starachowicami leciałem już na samym początku tej grupy, razem z fechnerem, którego dogoniliśmy.
fechner to samo, co ja...gdy jechał sam to się wlókł, z nami dostał uzasadnionego powera oczywiście.
Normalnie na sześćdziesięciu wspólnych kilometrach na pewno mieliśmy średnią większą niż 30 km/h.
Ależ emocje....na PK w Starachowicach wjechaliśmy o 16:44...a Sylwia została już daleko za nami.

Dalej jedziemy niemalże tą samą grupą również na Sandomierz.
Pędzimy nadal, więc to nie jest dziwne, nikt z grupy nie dziwi się, że jadąc na fullu utrzymuję ze wszystkimi
szybkie tempo...wszyscy się dziwią natomiast dlaczego ja w ogóle nie piję podczas jazdy...a w dodatku dlaczego mam
jeden bidon, ciągle pełny jeden bidon?
i tu takie małe coś...podczas jazdy !! powtarzam, podczas jazdy jadący obok mnie jeden z bikerów zauważył, że świerszcz siedzi mi na bidonie i wypija mi to co w nim mam.  !!

...a potem został już tylko Łańcut, 871 km, byłem tu dokładnie o godzinie 21:37.
wjechałem tu z całą grupą, kilkunastu szosowców.
na PK...cudowne emocje...głównym organizatorem, jak zawsze od kilku lat, jest Tadzio Dubiel, kiedyś uczestnik BB Tour,
wspaniały rowerowy kolega, więc uściskom i rozmowom nie było końca. Tadzio mieszka tu właśnie, to jego miejsca.
było już ciemno oczywiście, po blisko godzinie postanowiliśmy ponownie grupowo wyjechać.
...zakładam na siebie nogawki bo wiem, że tej nocy to będzie wiele stanów zamarzania....kurtki oczywiście
jeszcze nie zakładam. 
Tak więc z Łańcuta wyjechaliśmy grupą, ale w efekcie po kilku kilometrach zostałem, aż do samej już mety, w towarzystwie mojego kolejnego bliskiego rowerowo kolegi Przemka Rudy i Łukasza Minuth ( po raz pierwszy na BB TOUR, ja z Przemkiem mamy już ich razem 20 :)
grupa odjechała bo za dużo było górek, na górkę wjeżdżałem oczywiście ze wszystkimi...na zjazdach nie miałem już jednak z szosowcami kompletnych szans.
...do północy z Przemkiem i Łukaszem dojechałem do miejscowości Nienadów, to było w drodze do Birczy, dzisiejszego dnia na fullu przejechałem równe 400 km. Bardzo cieszyło mnie takie towarzystwo, Przemka lubię od wielu lat, Łukasz dał się szybko polubić.
...były we mnie same pozytywne emocje bo serce moje już czuło Bieszczady...

Jestem na Bałtyk Bieszczady Tour....niesamowicie przepiękne uczucie.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!