Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 605799.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



KSIĘŻYC - PLUTON

Niedziela, 6 września 2020 · dodano: 06.09.2020 | Komentarze 2

Pluton jest moją inspiracją widzę Go coraz bardziej większego jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 578 tysięcy 344 kilometrów.

...około godziny 20- tej wyjechałem z m. Kowal.
ponownie samotnie. Nie padał już deszcz, nawet droga w większości zrobiła się sucha.
Ależ ślicznie, z minuty na minutę robiło się coraz ciemniej, i ciemniej, aż w końcu mało co  było widać.
To miał być trudny rowerowo dla mnie odcinek, z uwagi właśnie na drugą noc na składaku.
Normalnie to nic szczególnego, ale całkiem odmienny sposób jazdy nie wpływał pozytywnie na kolejną noc,
i tak naprawdę nie wiedziałem jak my oboje na nią zareagujemy.
Wiedziałem, że jeśli położę się na materacu na następnym punkcie kontrolnym, albo zasnę w czasie jazdy przed tym punktem właśnie to...
wszystko zostanie pozamiatane.
Nie muszę chyba pisać, że nadal jestem wyprzedzany, czyli pozdrawiany jednocześnie.
To się nie zmieni aż do samego końca.
Odcinek nie wydał mi się atrakcyjny.
I tak jak podejrzewałem to również negatywnie na mnie wpłynęło.
Czułem zmęczenie dotychczasową jazdą, czyli zaczyna mi się chcieć spać.
Nie potrafię samotnie znaleźć w tym czasie sposobu, aby zmotywować się do regularnej, płynnej  jazdy.
Na każdym innym rowerze udało by mi się to z łatwością.
Jadę więc wolniej, częściej chyba się zatrzymuję.
Przypominają mi się moje pierwsze góry, kiedy z bezsilności kładłem się z rowerem na asfalcie,
ze wzrokiem wpatrzonym w niebo. Tamta słabość akurat była moją w przyszłości siłą.
Spróbowałem więc tego teraz, pomyślałem, że może właśnie góry, a dokładnie
myśl o nich zmieni cokolwiek. Była godzina po 23- ciej, droga kompletnie pusta, jakiej 30 km przed Łowiczem.
Coraz rzadziej ktoś mnie dogania. Kładę się na asfalcie, co jakiś czas, aż do przejazdu jakiegoś rowerzysty, do zobaczenia białego światła.
Bez zagrożenia dla kogokolwiek. Ciemno, pusto, sucho, cichutko. Coraz częściej zadaję sobie pytanie dlaczego jestem sam ?
No i bardzo brakuje mi słodyczy.

Wiedziałem, że nie mogę zasnąć.
Przed północą zacząłem na niebie widzieć bardziej światła Łowicza.
Ta łuna był bardziej większa z kilometra na kilometr.
Przed startem nie wiedziałem oczywiście jak to będzie wyglądało.
prostym obliczeniem bez spania miałem siedem godzin na przejechanie 100 km.
Tym myśleniem więc w Łowiczu miałem być przed siódmą rano w niedzielę.
Nie było więc źle, skoro w punkcie kontrolnym m. Łowicz zalogowałem się o godzinie 00:40 w niedzielę.
Miałem już 520 kilometrów.
kolejny rekord !! 520 km w trybie non stop na składaku.
To dla nas obojga była nowość.

tym razem rowerem wjechałem do obiektu.
Obsługa punktu z entuzjazmem pojawiła mnie na środku ulicy zagradzając mi dalszy przejazd, bym skręcił do hali
we właściwym miejscu. Wszyscy, kilkanaście osób przed halą z zainteresowaniem spoglądało na Wigry.
W hali ogólnie było jednak cicho. Jadłem, piłem, jakoś nikt nie szykował się do dalszej jazdy, więcej osób raczej szykowało
się do snu.
Było mi trudno.
Czułem jednak wewnętrzy głos, że jeszcze będzie pięknie mimo wszystko...tylko mam w końcu zacząć słuchać muzyki,
bo do przejechania mam jeszcze równe 500 kilometrów.




Komentarze
koszmar67
| 15:10 poniedziałek, 7 września 2020 | linkuj *dokonałeś :-)
koszmar67
| 21:41 niedziela, 6 września 2020 | linkuj Do dzisiaj tego nie rozumiem, jak Ty tego wykonałeś? Połowa tej trasy to chyba najtrudniejszy moment. Masz przed sobą mniej więcej tyle co z trudem już przejechałeś. To musiało boleć!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!