Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 605799.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



KSIĘŻYC - PLUTON

Czwartek, 3 września 2020 · dodano: 03.09.2020 | Komentarze 0

Pluton jest moją inspiracją widzę Go coraz bardziej większego jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 578 tysięcy 696 kilometrów.

...a tak, a co, jadę dalej.
Samotnie wyjeżdżam z punktu w Pile.
I już na pierwszym kilometrze przemiła niespodzianka.
Podjeżdża samochód z mojej lewej strony, zwalnia, kierowca opuszcza szybę pasażera i...zadaje mi pytanie...
"Pan też jedzie do Ustrzyk ? ( kontynuuje ) pytam bo poznaję strój, ale...na tym rowerze ?
Uśmiech na mojej twarzy był właściwą odpowiedzią.
Pogratulował, powiedział jeszcze kilka przemiłych słów i odjechał. A było to wcześnie nad ranem. W Pile.
Zmierzam do kolejnego punktu, do m. Nakło n. Notecią.
Dojadę tam.
Odcinek taki sobie, główne ulice. Wiem, że muszę być czujny mając na uwadze ruch samochodowy na krajówce.
Noc nie wytworzyła we mnie znużenia ani zmęczenia.
Nic mnie nie boli.
Ale łatwo nie jest.
Po pierwsze, zaczynam się zastanawiać nad tym, jak znieść do samego końca to, że wszyscy mnie wyprzedzają ?
Oczywiście doganiam Bikerów, gdy stoją na światłach lub gdy mylą trasę, ale gdy tylko zrównamy się...natychmiast jestem wyprzedzany.
No i ta postawa.
Mam nieodparte wrażenie, że nadal używam wyłącznie tych mięśni, których zwykle nie używam.
Pojawiają się pierwsze podjazdy, które na Wigry nie sprawiają większego wrażenia.
I nadal mnie uczestnicy BB Tour pozdrawiają podczas wyprzedzania. tak będzie do samego końca.

...ale były jednak emocje na tym odcinku.
Wjechałem do m. Wyrzysk.
To tu właśnie w grudniu 2018 roku urodziło się dla mnie Wigry.
Wtedy sypał lekki śnieg, było zimno, a ja miałem nogę w gipsie.
dziś nie miałem zamiaru zjeżdżać Wigry pod jego były dom, choć brakowało nam zaledwie kilkaset metrów.
Ba, ja nawet nie spojrzałem w tamtym kierunku.
Myśli tak, były tam, ale my pruliśmy razem w całkiem innym kierunku.
Bo to jest nasz czas, nasza droga, nasz cel i nasza radość. Byliśmy tylko dla siebie.
Kiedyś pewnie nim tutaj jeszcze nie raz przyjadę, ale muszą być to całkiem odmienne okoliczności.
No to już wiecie, jak dla mnie ważny jest ten rower...

przed Nakłem kolejne pozdrowienia z...samochodu.
Młody Gość wyprzedzał mnie kilkukrotnie, aż w efekcie zatrzymał się przy głównej drodze w okolicy Nakła i stojąc na poboczu...klaskał mi.
Nawet teraz to uczucie jest we mnie. Tyle setek tysięcy samotnych kilometrów, a dziś całkiem odmiennie.
Dlaczego miałbym tego nie pisać ? Dlaczego mam ukrywać te emocje ?
Pewnie się stało coś, co się już nigdy nie powtórzy.
Życzę Wam takich uczuć z całego serca.
Wtedy po raz pierwszy mijałem Kogoś ze łzami w oczach.
Bo widząc tego Gościa poczułem lekki strach, że jednak tyle kilometrów jeszcze przede mną, a ja już nie mogę tego zawalić.
On stał się kolejną osobą, której nie mogłem zawieść.
Być może jeszcze sto kilometrów wcześniej miałem na to szansę.
Pewnie gdybym przed Piłą zsiadł z roweru to nikogo bym nie rozczarował.
A teraz ? Zacząłem czuć odpowiedzialność.

do Nakła przyjechałem o godzinie 10:39.
Taką godzinę mi wpisali.
Na wolontariuszach tego punktu nie zrobiłem wrażenia. To pierwszy taki punkt, gdzie nikt nie zareagował na moją obecność.
Z prostego powodu. Wigry zostało przed budynkiem, nie mogłem go wnieść do środka.
Smutno? Nie. Bo tu właśnie, po przejechaniu już 290 kilometrów poczułem się jak w bajce.
Wierzyć w Ustrzyki Górne to jedno, ale przejechać na Wigry 300 kilometrów to całkiem inna sprawa.
Właśnie dowiedziałem się, że "znawcy" rowerowania pisali już dawno w internecie, że po dwustu kilometrach będę spawał rowerek, 
obstawiali, że na pewno mi się złamie.
Nie złamał się.
290 kilometrów. rekord !! kolejny rekord.

...w tym punkcie nie spędziłem dużo czasu.
A to z tego powodu, że całkowicie nie miałem możliwości widzenia Wigry.
Po wyjściu z budynku moje spojrzenie na składak powiedziało to,
czego nigdy nie były w stanie wypowiedzieć usta.
Jaki ja byłem w tamtym momencie szczęśliwy, że byłem tu i teraz właśnie.
...Białe Błota przede mną, one też odegrają znaczącą rolę.
Ale o tym jutro.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!