Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 577602.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



JASNA STRONA KSIĘŻYCA- WYJĄTKOWE SYTUACJE

Sobota, 26 października 2019 · dodano: 26.10.2019 | Komentarze 4

...ależ to miłe, zawsze posłuchać o sobie, coś miłego.
Było to w chwilach, gdy nie spodziewałem się tego w cale.
Były też w tedy, gdy jakoś było mi najtrudniej i...bynajmniej nie mam tu na myśli wypadków.
Tak, nagłe miłe słowa o mnie, dla mnie, oraz gesty i mimika twarzy innych osób...wyrazy zdziwienia,
podziwiania, wyjątkowe sytuacje. 
Tak, to wszystko jest moją Jasną Stroną Księżyca.
Jasna Strona Księżyca istnieje.

to nie jest tak, że nie pamiętam wszystkiego.
Bardziej jest tak, że zbyt mało czasu i miejsca jest na to, aby je wszystkie opisać lub opowiedzieć, teraz.
To, że są takie o których powiem zawsze po przebudzeniu się to znaczy, że są także inne, które
równie podobne wywarły na mnie wręcz niewiarygodne wrażenie. One też dają mi pewność.
Są jednak takie, które budują we mnie pewność absolutną, że to co robię, jest kosmiczne.

Spotkałem dziś Mikołaja, bynajmniej nie świętego, ale też fajnego.
Więc zacznę od Niego.
było wcześnie nad ranem, było ciemno, droga K22, jestem dokładnie w połowie drogi pomiędzy
Jegłownikiem a Starym Polem. To z Elbląga jakieś 20 km. Wyprzedza mnie samochodem Mikołaj. Zrównuje się z moją prędkością.
Nie ma szans, by porozmawiać ze sobą. Ale też On tego nawet nie próbował,
Do dziś pamiętam jego spojrzenie ku mnie i ręce ułożone do klaskania.
Klaskał, bił mi brawo.
To był kolejny rok, w którym regularnie każdy dzień zaczynałem od piątej nad ranem.
Czułem wielką radość, a nawet dumny z siebie wtedy byłem. Bo czułem, że to może się udać i robiłem to,
a Mikołaj poprzez swój gest...ja zrozumiałem, że to, co robię jest słuszne, że ten sposób jest jednym
z kilku, który muszę pokonać, aby wylądować na Księżycu.
Mikołaj bił mi brawo...a ja czułem się tak, jakbym zdobywał w tamtej chwili coś niewiarygodnego.
Czułem się, jakbym był już kilka kilometrów przed metą jakiegoś potężnego ultramaratonu.
Księżyc jest niewiarygodny, ale wtedy miałem jeszcze do niego daleko.
Tak, gest Mikołaja pamiętam, doskonale. Nie zapomnę go nigdy.
Skoro piszę o Mikołaju, to napiszę także o jego Koledze...Dareckim.

Darecki zrobił dla mnie także coś takiego wyjątkowego.
Różnica polegała na tym, że w tamtej chwili Darecki w odróżnieniu od Mikołaja znajdował się ode mnie
w odległości ponad TYSIĄCA !! kilometrów.
Ja byłem w Ustrzykach Górnych, Darecki w Elblągu.
To było w roku 2010. W dniu...właśnie ukończyłem pierwszą edycję ultramaratonu Bałtyk Bieszczady.
Świeżo po przejechaniu mety.
Rozmawialiśmy ze sobą długo. To były dla mnie pierwsze gratulacje.
Gratulacje od Dareckiego dla PIERWSZEGO !! elblążanina, który ukończył ten kultowy ultramaraton.
W tamtej edycji, poza mną, z Elbląga jechał tylko Marecki.
Teraz jest już na kilku, a ja przez słowa Dareckiego wciąż czuję się tym pierwszym z Elbląga.
Takie uczucie też we mnie chyba nigdy nie zaniknie.
Skoro jest więc już o Mareckim, to i o Nim, coś wspomnę.

I to, co teraz napiszę wszystko i Wszystkich przebija. Ale jest tak tylko dlatego, że Marecki nie był w tym wszystkim sam.
Był z Mariuszem ( chodzi o Mario, Sierra- tak Go też nazywają ).
To natomiast wydarzyło się w roku 2017. Rok wyjątkowy.
Poczułem to w dniu, gdy po raz drugi przejechałem najcięższy ultramaraton w Polsce, czyli MRDP.
O ile ten pierwszy przejazd był szczególny dla mnie, bo pierwszy, bo od niego zależało wszystko to, co stało się później,
o tyle ten drugi był również wyjątkowy. Bo po wypadku, bo wszystko było niewiadomą, bo...ku zdziwieniu miałem szybszy przejazd.
Było to popołudnie. odpoczywałem w hotelu.
Nagle otrzymałem informację, że do Rozewia rowerem przyjechał właśnie Marecki i Sierra.
Wyszedłem z pensjonatu. Stali przed nim.
Ależ byłem dumny. Oto wychodzę ja, czułem się pewnie, wspaniale, dumnie,
byłem spełniony, radosny.
Wszystko to nie wynikało z mojej pychy lecz z radości zwyciężenia mojego stanu po wypadku.
Dwa miesiące od wypadku wystarczyły mi do tego, by przeżyć dzień w taki właśnie sposób.
Wychodzę...stoją obok siebie. Gdy mnie zobaczyli- to natychmiast odstawili swoje rowery.
Wiedziałem, że zaraz podejdą do mnie i zaczną mi gratulować.
To, co zrobili, jednak przeniknęło moje ciało dogłębnie. Zaniemówiłem.
Oni normalnie uklęknęli przede mną !!
Poprzez dalsze słowa nadal wykazywali podziw ku temu, czego dokonałem.
To nadal jest dziś we mnie, ja to wszystko widzę tak samo.
Potraktowali mnie tak jak traktuje się dosłownie Zwycięzcę MRDP !!

A teraz coś mojego.
poprzez to własnie, co opisałem na końcu.
te uczucia, których wtedy doświadczyłem w sobie wytworzyły we mnie radość.
Myśl o tym budziła we mnie uczucie sprawienia Komuś radości.
I tak...
To wszystko zadecydowało o tym, że w ramach podziękowań przekonałem Mariusza do uczestnictwa
w ultramaratonie Bałtyk Bieszczady. To był jego pierwszy ultramaraton, dacie wiarę ?
Zajęło mi to kilka dni. Na końcu naszych spotkań powiedział mu, że robię to z jednego pewnego powodu
o którym powiem Mu potem. Nie powiedziałem bo jakoś potem nie zapytał. Robię więc to teraz.
Ba. można napisać, że Mariusz jeździ w stroju BB Tour dzięki mnie.
Przejechać to jedno, a wejść na listę startową kuchennymi drzwiami poza kolejnością to drugie.
jego kwalifikacją było moje zapewnienie dla Roberta, że Mario potrafi jeździć długie dystanse.
Mario oficjalnie nie robił żadnej kwalifikacji. No bo i nie musiał.
Mareckiemu też jestem w stanie podziękować.
Skłonny jestem poświęcić swój czas, a nawet ukończenie trzeciego przejazdu MRDP.
Jeśli się tylko zgodzi na udział ze mną w kategorii Extrem to przejedzie w końcu te MRDP w limicie.
Mogę jechać nawet od niego w odległości kilometra za lub przed w kategorii Total Extrem.
Niech tylko da sobie pomóc.
Bo wiem jak bardzo tego chce.
ba, jest tyle jeszcze dni...ponad 600 !! Nie chcę Go pouczać, ani uczyć.
Chcę mu tylko pokazać jak to się robi.
...gdyby tylko chciał.

Dziękuję jeszcze raz Wszystkim tym, którzy mówili miłe słowa o mnie, dla mnie oraz pokazywali gesty, po których czułem się wyjątkowo i lepiej. Takie coś jest bardzo potrzebne w drodze na Księżyc. Bez tego zwyczajnie się nie dojedzie.
Koniec i kropka.

1.482 km pozostały mi do Księżyca.



Komentarze
sierra
| 07:30 poniedziałek, 28 października 2019 | linkuj Testem czy BBT jest wykonalny (dla moich czterech liter) był pomysł ruszyć śladem P1000J. Na tę "wycieczkę" dał się namówić Sławek i kiedy udało się zmieścić w limicie czasu (jazda poza oficjalnym wyścigiem jest dużo trudniejsza, bo naprawdę trudno o sensowne postoje żywieniowe (pamiętam jak przed Oleckiem Sławek poratował mnie zerwanymi gdzieś jabłkami) - zwłaszcza w nocy uwierzyłem, że to wykonalne. Na tej trasie raczej trudno o jakieś stacje benzynowe, gdzie można odbudować utracone kalorie. O brak snu raczej się nie martwiłem - jestem w stanie na espresso przetrwać dwie doby. Tylko ten ból d..y.
Kiedy zaproponowałeś udział i wejście kuchennymi drzwiami - byłem sceptycznie nastawiony, bo wiedziałem, że nie mogę Ciebie zawieść... i nie mogę zawieść Kasi, która we mnie wierzyła, choć ja byłe pełen obaw.
Nigdy nie brałem udziału w ultra i mnożyłem problemy by to odpuścić.
Na szczęście Ty wyciągnąłeś pomocną dłoń, a Kasia dodatkowo zmotywowała.
Dzięki Wam dziś dumnie noszę niebieskie wdzianko.

Kiedy do BBT 2018 dołączył Sławek i powiedział: "dojedźmy w limicie"- byłem zaniepokojony czy można nie iść na 100% i ukończyć. Dlatego od początku starałem się motywować Sławka do maksymalnego wysiłku i kiedy się od Niego odłączyłem (a zastąpił mnie godnie Krzyś) wiedziałem że Sławek dojedzie przed zamknięciem mety. Uświadomiłem też sobie, że każdy ma inną wytrzymałość na sen i kiedy i Krzyś, i Sławek drzemali na punktach - nakręcony hektolitrami kawy - nie mogłem zmrużyć oka.
Do dziś mi głupio, że zostawiłem Sławka, ale zdawałem sobie sprawę, że lepszym (skuteczniejszym) motywatorem będzie Krzyś. I tak się właśnie stało.
Krzyś wiele razy nas motywował, choćby na "Trzech siódemkach Mareckiego" i pewnie to zdecydowało, że opuściłem Was, kiedy po kolejnym etapie odpoczywaliście. Pożyczyłeś mi książkę o BBT, ale ja wiedziałem że minimalizacja czasu spędzonego na punktach kontrolnych i jazda od punktu do punktu - na pełny gwizdek, pozwoli zmieścić się w limicie. I starałem się to konsekwentnie realizować. No i dojechawszy poczułem ulgę. Że nie zawiodłem Ciebie, Kasi... siebie. Pewnie trudno mi by było żyć gdybym nie osiągnął mety w limicie... gdybym zawiódł. Gdybym zaprzepaścił szanse daną mi od losu.
U siebie na blogu nie zamieściłem relacji, bo od startu z promu w Świnoujściu do Brzozowa - jechałem jak w transie. Co punkt, to była mocna czarna, litry wody i wszelkie inne wiktuały przygotowane przez Organizatora. Od Brzozowa, siłę czerpałem z widoku zamglonych gór i wiedziałem, że nie zawiodę, że przyjadę na metę pod Caryńską w limicie. I tak się stało. I poczułem ulgę.
kgrzany
| 23:01 niedziela, 27 października 2019 | linkuj Wspominam sobie taką jedną sytuację z grudnia 2014 - ostatnia 300-setka...
->>Za to otarłem się o żywą legendę Roberta :). No bo po odłączeniu od grupy zajeżdżam na stację Orlen w Malborku, a tam dwie niewiasty do mnie:
"Czy to pan jechał ostatnio do Warszawy na rowerze?"
-Nie :)
"A to szkoda, było wtedy tak zimno... :("
-Ale teraz jedzie z kolegami do Białej Góry, właśnie Go kawałek odprowadziłem
"Ja bym nigdy tyle nie przejechała..."
"A ja kiedyś przejechałam 60 km. Moja babcia tam mieszka"
itd.....Sympatycznie, nie? Jeszcze z wielką troską panie wybrały mi najcieplejszą parówę do hot-doga i życzyły miłej jazdy:-)
Podejrzewam, że takich różnych incydentów ;-) było mnóstwo
Darecki
| 22:17 niedziela, 27 października 2019 | linkuj Dzięki za wspomnienie o mojej skromnej osobie.
MARECKY
| 17:04 niedziela, 27 października 2019 | linkuj Dziękuję za ofertę pomocy, ale żadna jazda parami nie wchodzi w grę :-) Pomoc przy zakupie roweru szosowego także ;-). Przejadę to na MTB albo wcale.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!