Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 576498.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



  • DST 53.00km
  • Sprzęt GIANT TCR 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Elbląg

Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 0

2230 dni i tylko...234.751 km.
Kojarzę taki dzień z dzieciństwa mojego. Odkąd pamiętam, zawsze byłem związany ze sportem.
Pewnego dnia, wspólnie z kolegami zorganizowałem dzień sportu na podwórku.
Starsza siostra zrobiła dyplomy, proporczyki...miało być tak jak na olimpiadzie.
Wybraliśmy kilka dziedzin sportu, oczywiście te, które można było wykonać na podwórku z czasów PRL-u.
Były zawody w piłce nożnej, skoki w dal, bieg na 60 metrów...innych niestety nie pamiętam z uwagi na czas.
Było niesamowicie, sportowo. Każdy z nas coś zdobył, osiągnął.
Nadchodziła pora obiadu, a ja jeszcze nie miałem złota. W jednej z konkurencji, a mianowicie w biegu na 60 metrów
startowałem na przykład z 10 razy, by tylko choć raz pokonać Tomka. Nie udało się.
Potem stało się coś niesamowitego. Została ostatnia sportowa konkurencja.
Siostra zdecydowała, że będziemy biegać naokoło podwórka. Teraz, spojrzeniem osoby dorosłej to nie jest duża odległość...
jakieś 400 metrów, ale oczami dziecka było więcej. Dziecko nie wiedziało co to 400 metrów, miałem wtedy jakieś10 lat.
Cel? - siostra powiedziała że mamy robić "okrążenia"- kto zrobi ich najwięcej ten wygra.
Dziś planuję to co robię i miłością to wykonuję. Jako dziecko nie miałem takiej wyobraźni lub wiedzy potrzebnej do tego, by
zaplanować. Dotychczas w poprzednich konkurencjach zdobyłem jakiś dyplom, który był dawany dla osób z trzech pierwszych miejsc.
Tyle, że ja nie miałem zwycięstwa, a tak bardzo chciałem mieć złoto. Choć w jednej konkurencji pragnąłem byc najlepszy.
Ta ostatnia konkurencja odbywała sie po południu, ciepłym latem.
Wystartowało nas kilka osób, byli koledzy młodsi oraz starsi. Dziś nie pamiętam, jaki ogólnie przebiegłem dystans i ile
łącznie zrobiłem okrążeń. gdy przypominam sobie dziś obraz tamtego dnia to widzę, że nieustannie
biegłem, biegłem i biegłem. Koledzy, każdy z nich co chwila schodził z trasy, a ja biegłem.
Kiedy nikogo już nie było i wiadome było to, że wygrałem...biegłem dalej.
Gdy wszyscy poszli już do domu...biegłem dalej.
Siostra wołała mnie z okna domu, bym wrócił do domu...a ja biegłem dalej.
To wyglądało tak, jakbym bardziej od zwycięstwa pragnął to, by to właśnie nigdy się nie skończyło.
Oczywiście, że czułem zmęczenie, ale też czułem coś wyjątkowego.
Ta chwila często do mnie powraca, to ona dała mi potem do zrozumienia, że bardziej w życiu będę wytrzymały, niż szybszy.
Ale nie dlatego o tym piszę, bo to raczej oczywiste jest.
Ten rok jest niesamowity dla mnie rowerowo. Jeśli się tylko uda...ostatnie TRZYSTA będzie wyjątkowe.
Nie chodzi o to, czy się uda ostatnie TRZYSTA bo ono będzie, ma się udać niesamowite jego wykonanie.
jestem mądrzejszy niż dziecko, od dziecka jestem silniejszy...ale tak ja wtedy, jak dziecko właśnie, tak i teraz
pragnę zrobić coś wyjątkowego. Bo już teraz, po tylu przejechanych kilometrach nie marzę o niczym jak tylko żyć rowerem.
Bo każdy mówi, że ja dużo jeżdżę. A nie wystarczy dużo jeździć, by dojechać na Księżyc.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!