Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 647248.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Poniedziałek, 11 sierpnia 2025 · dodano: 11.08.2025 | Komentarze 2

85 wheeler
20 wigry 3
7 chicago
4 advanced

wspomnienia Race Around Poland 2025,
czyli, co najbardziej zapamiętałem.

jest dzień 06 lipca, niedziela.

....pobudka o 5 nad ranem. Kębłowo. 
daje sobie pełną godzinę, najpierw na zejście z łóżka piętrowego, potem na wyjście
z przyczepy campingowej ( sponsora !! ), a potem na siedzenie w rozmowie z Andrzejem Seta,
który opiekuje się tym punktem przez dobrych kilka dni....wspaniały kolega z Warszawy, przypadek ?
Jest wspaniale bo wyschłem, bo czuję się dobrze, nie mam żadnych otarć na skórze poza tymi z wypadku,
rower co prawda zmienił już trochę swoje kształty, ale ja jestem nadal w jednym kawałku...ale jeszcze bardziej schudłem.
Do mety pozostało dokładnie 900 km...a ja już jestem na swoim podwórku, czuję się normalnie zmęczony.
Bardzo się cieszę, że tu jestem tak bardzo wcześnie, to całe Trójmiasto zawsze przeraża mnie ze względu na ruch samochodowy,
a dziś...kompletnie nic, pogoda przepiękna, pusto, sucho, porannie i aż przez trzy godziny nawet jakieś podjazdy były.

Godzina 9.00, a więc pora na śniadanko. 
Śniadanko było iście królewskie w miejscowości Straszyn, na trasie Race Around Poland.
Jadę Królewski dystans, więc pora zacząć posiłki takie, jakie spożywają jedynie władcy swoich pasji.
Teraz mam nie tylko to, co znajduje się w sklepach, a ponadto mam tego tyle, że mógłbym rozdawać innym...
nikogo jednak z ultra przy mnie w bliskiej odległości nie było.
Jestem w tych miejscach tak wiele razy, a nie oznacza to, że czuję się tak samo jak wtedy, gdy jechałem tu po raz kolejny choćby miesiąc temu.
Dziś jest coś innego, choć jeszcze nie teraz, ale już za chwilę, zacznę się zmieniać....jeszcze kilkanaście kilometrów, a znowu
przełączę się na muzykę, aby te miejsca móc przeżywać jeszcze głębiej bo...bo dzisiejszy dzień jest wyjątkowy dla mnie.
To jest pierwsza edycja z trasą przez mój rodzinny Elbląg, Elbląg zawsze był obok, niedaleko, dziś będą jego główne ulice.

Mijam Pruszcz Gdański, Cedry Wielkie...no i się zaczyna. To już mniej niż 45 km do domu.
To już jest tak blisko, zawsze w tych miejscach na RAP wyobrażam sobie osoby, które mogłyby spotkać się ze mną trasie,
i te które ja chciałbym zobaczyć na pewno. Tak, jedną z najpiękniejszych chwil tego ultramaratonu była ta, gdy zbliżałem się do
rodzinnych stron. Sama myśl, że zaraz przejadę przez miejsca, które znam od lat, i że spotkam się z przyjaciółmi,
dodawała mi sił bardziej niż cokolwiek. To nie był tylko kolejny etap trasy, to był powrót w miejsca, gdzie jestem najczęściej.
Nikt mnie tu nie widzi każdego dnia o piątej nad ranem, a dziś jest południe, dziś będzie inaczej.
Wzruszam się już w sobie wyjątkowo głęboko tylko dlatego, że nikogo przy mnie nie ma, a we mnie jest muzyka.
Płaczę, łzy z oczu lecą mi kroplami i ja ich nie mogę powstrzymać bo każda myśl we mnie o tym, co się niebawem wydarzy
zmienia się z lepszej na jeszcze bardziej wzruszającą.
No i jeszcze  ten rower...nie wiedziałem kiedyś, że ten cały świat rowerowy, że to wszystko będzie takie wspaniałe.

Nowy Dwór Gdański, 25 km przed Elblągiem pierwszy przywitał mnie Sławek... 
zobaczyłem go nagle, w jednej chwili zatrzymałem się i wpadliśmy sobie w ramiona....to była czysta radość. 
Potem w Solnicy przywitały mnie dwie Panie,  Kamila i Ania :) 
a w Elblągu czekali na mnie równie Wspaniali Heniu z Zenkiem....
a potem jeszcze Piotr....



Wyjeżdżając z Elbląga miałem poczucie, że byłem we właściwym miejscu, z właściwymi ludźmi.
Dziękuję że byliście tam dla mnie.
Dziękuję, że daliście mi ten moment, który zostanie we mnie na zawsze.
Dziękuję, że daliście mi ten moment, który będę nosił w sercu.

A wiecie dlaczego to było tak piękne ? Dlatego, że to nie był koniec dzisiejszego dnia.
Cały czas jadę drogą, na której jestem niemal codziennie, mógłbym normalnie oczy zamknąć
i zamknąłem, a widziałem i tak wszystko inaczej niż wtedy gdy jestem tu na co dzień.
Ależ było we mnie emocji, jeszcze więcej i więcej.
Kamionek Wielki, Suchacz, Tolkmicko, Pogrodzie...a w głowie wyłącznie Frombork.
Gdyby tylko mógł przywitać mnie tu Mikołaj Kopernik, gdyby mógł to z pewnością by mnie przywitał.
a ja bym wtedy powiedział do niego: "Panie Koperniku, wiem, że to Ziemia krąży wokół Słońca, ale dziś mam wrażenie,
że to cały Frombork krąży wokół mojego roweru ! Dziękuję za inspirację, za odwagę myślenia inaczej ...Pana rewolucja
trwa, nawet na trasie Race Around Poland...
a Kopernik podszedł do mnie, spojrzał na mój rower i powiedział: "Nieźle, ale ja też kiedyś wywróciłem świat do góry nogami"
We Fromborku zostałem przywitany oczywiście po królewsku.
Gdy przejeżdżałem przez Frombork poczułem, że nie tylko pokonuję dystans, ale że także dotykam historii.
Panie Koperniku, Pańska myśl poruszyła wszechświat, ja dziś poruszam tylko nogami, ale z tą samą pasją do odkrywania.
Dziękuję za ten moment, za tę trasę. Dziękuję za to spotkanie... choćby tylko w wyobraźni.


Beatko, dziękuję Ci za spotkanie we Fromborku, za uśmiech, za obecność, za chwilę, która była jak światło
na trasie pełnej zmęczenia. Twoje słowa, spojrzenie, gest i pocałunek- to wszystko dało mi bardzo dużo siły.
Spotkać Cię w tym miejscu, w tym czasie ...to był dar.
Twoja obecność była jak przypomnienie, że nawet w drodze liczy się nie tylko cel, ale i ludzie, 
których spotykamy.
Nie każdy ma szczęście spotkać kogoś, kto jednym spojrzeniem potrafi zatrzymać czas...ja miałem.
Niektóre spotkania zostają w pamięci na długo, te zostanie w moim sercu.
inni mogą tylko zgadywać, jak bardzo to spotkanie było wyjątkowe...


We Fromborku przeżyłem więc luksus emocji...nie każdy ma przywilej takich spotkań, ja miałem.
I nie zamieniłbym tego na nic.

...po rozstaniu się zostałem sam, tylko ja i rower, droga i myśli.
Nie było już rozmów, śmiechu, jedynie samotne spojrzenia na mijające krajobrazy.
Została cisza, która mi wszystko przypominała.
Każdy kilometr znowu byłem bliżej celu,
każdy kilometr musiałem samemu przejechać.
Meta była coraz bliżej, ale to nie ona w rzeczywistości była moim celem ...
ja po prostu chciałem tu być i jestem. Jestem szczęśliwy.

...zasnąłem w Kętrzynie.

ósmy dzień ultramaratonu za mną.
jest wspaniale, bo ja naprawdę tu jestem :)













Komentarze
BUS
| 00:35 wtorek, 12 sierpnia 2025 | linkuj Tu się kroi coś bardzo pięknego! A to jest ważniejsze nawet od Naszej Jazdy!
Betty
| 23:14 poniedziałek, 11 sierpnia 2025 | linkuj Wspaniale było Cię gościć we Fromborku, wreszcie mogłam Cię uściskać i zobaczyć Twoje poturbowane ciało ale szczęśliwe oczy...tego właśnie chciałam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!