Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 647248.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Piątek, 8 sierpnia 2025 · dodano: 08.08.2025 | Komentarze 1

150 wheeler

wspomnienia Race Around Poland 2025,
czyli, co najbardziej zapamiętałem.

jest dzień 03 lipca, czwartek.

z Międzylesia wyjechałem około godziny 3 nad ranem.
jestem wypoczęty, najedzony, cierpliwy.
na dworze jest oczywiście ciemno, ale jest pogodnie, choć trochę mimo wszystko zimno.
pierwsze kilometry prowadzą zdecydowanie do góry, więc mimo zimna jest mi już po chwili wystarczająco gorąco.
...ależ tu ciemno jest, nawet w Bieszczadach tak mi ciemno nie było, a to dlatego, że tu jedzie się przez
środek lasu, a w zasadzie przez las, drzewa mało kiedy pokazują niebo, przez wiele czasu nic jego nie chcą pokazać, choćby skrawek.
nawet się nie zastanawiam czy ktoś jedzie blisko mnie, podoba mi się tutaj...do czasu.

po przejechaniu zaledwie 10 km rozpoczęły się zjazdy, duże zjazdy,
wszystko wydarzyło się tutaj właśnie, w malutkiej miejscowości Lesica, w której chyba nikt nawet nie mieszka.
Przewidzieć to jedno, reagować zaś w sposób właściwy to już całkiem odmienna sprawa,
tym bardziej, że dla mnie wydarzyło się to wszystko zdecydowanie za szybko.
z prawej strony podczas szybkiego zjazdu wyskoczył mi na drogę borsuk, od razu rozpocząłem proces hamowania, najpierw zjechałem na środek drogi, za chwilę byłem już po lewej stronie, a borsuk wciąż biegł przy mnie, nie odbiegł ode mnie...wszystko w kilka sekund.
gdy wbiegł mi w światła, czyli przed rower, powiedziałem sobie w myślach...dobra Robert, zakładaj spadochron bo zaraz będziesz leciał...
no i poleciałem...przez kierownicę.
bo w mniej niż sekundę zrozumiałem to, że jeśli w zwierzę uderzę to na pewno uszkodzę koło, a tego obawiałem się najbardziej.

w pierwszej chwili po wstaniu z asfaltu zakręciłem kołami sprawdzając, czy jest ok,
gdy zobaczyłem ich płynność to podziękowałem losowi za możliwość dalszej jazdy mimo wszystko.
wsiadłem i...zacząłem jechać. Po kilkuset przejechanych metrach zacząłem myśleć o sobie,
to znaczy nie chciałem zatrzymywać się i oglądać ciało i ubrania, wiedziałem, że jakieś straty są,
jadąc nic nie widziałem bo panowała wyjątkowa ciemność, w pewnych momencie zauważyłem jednak wygiętą
prawą klamkomanetkę,..na którą upadłem okolicami klatki piersiowej...wszystko mimo to jakoś działało.
gdy zrobiło się widniej zobaczyłem natomiast to:


no cóż, nie ma co płakać.
rany się zagoją, najważniejsze, że nadal mam szansę pokazać swoje serce na tym ultra, że nadal jestem w grze,
ważne, że wciąż tu jestem i zmierzam do mety dzisiejszego dnia. Boli już mnie teraz, coś z boku i obie dłonie z piątym palcem prawej ręki na czele. Dopiero później okazało się, że ból z boku to złamane żebro, a palec został wybity, starta została skóra wszystkich kostek palców obu dłoni.
Ponadto cały się poobijałem, jak to w wyniku upadku, normalne. 
Wiem że boli, że ciało krzyczy żeby jakoś się zatrzymać, a lekarz z AI każe mi jechać nawet na SOR.
Najbardziej denerwowało mnie, że tak jak kiedyś, tak i dziś ktoś lub coś znowu mnie sprawdza.
Kurde, przecież ja i tak pojadę. Po co ktoś mnie sprawdza ?
Mnie nie trzeba sprawdzać, mnie nie trzeba kontrolować, kiedy to wszystko się skończy ? to nie była moja wina.
Tyle kilometrów już przejechałem, w tyle dni wjechałem, tyle mam swoich miejsc w sercu,
mnóstwo obrazów w oczach, a coś lub ktoś nadal tego nie rozumie.
jadę i robię wszystko, aby wytłumaczyć ciału, że dojedziemy.
To nie upadek nas definiuje, ale to, co po nim zrobimy. 
Pewnie, że chciałbym, aby ktoś był w tej chwili przy mnie...a byłem sam.

z rowerem jest tak, że wszystko to, co się dotychczas wydarzyło, wydarzyło się dzięki mojej pracy bo ja do roweru w ogóle nie mam talentu.
Nigdy pewnie nie wygram żadnego ultra, ale robię wszystko, aby przejeżdżać je z uśmiechem, w limicie, by nigdy nie były moją trudnością.
Wiele osób wygrywa ultra, ale nie każdy ma odwagę jechać dalej po upadku. Ja mam. Coś musi czynić mnie wyjątkowym.
nawet teraz pisząc te słowa patrzę na już prawie zagojone rany obu moich dłoni, które nadal przypominają mi o tym zdarzeniu.

w Zieleńcu uśmiecham się mimo wszystko :)


nagroda ? już od początku dnia....przepiękny wschód słońca, który w tym miejscu widziałem po raz pierwszy.
W Zieleńcu oczywiście, na samym jego szczycie. Zdjęcia ? pewnie, że tak, oczami, mnóstwo zdjęć.

a potem trzeba było myśleć wyłącznie o sobie.
wybaczcie brak opisu drogi pomiędzy Zieleńcem, a Grudzą, gdzie był punkt kontrolny określający
połowę dystansu Race Around Poland....150 km przejechałem z jedną myślą, trudną.
Nie delektowałem się urokiem tych miejsc, widziałem je już w tym roku, patrzyłem na nie z powagą, cieszyłem się, że tu jestem
już wczoraj cieszyłem się na samą myśl, że dziś właśnie tu będę, ale teraz, kiedy tu jestem to chcę, aby ten dzień jak najszybciej dziś minął....bardziej tego chciałem.
W Grudzy byłem dokładnie o godzinie 16:40, zawsze przyjeżdżałem tu w granicach północy dzisiejszego dnia.
Teraz to bolało mnie już całe ciało, nie wiem, który ból był najgorszy ? ten podczas zdejmowania rękawiczek z dłoni,
ból nadgarstek podczas trzymania kierownicy, czy ten z boku żeber podczas zsiadania z roweru, czy może całe ciało poobijane ruszające się podczas jazdy...
korzystając z dobroci punktu najadłem się i wykąpałem się w wannie, którą uwielbiam od chwili,
gdy we własnym domu zamontowałem sobie prysznic :)

a po dwóch godzinach wyjechałem na Zgorzelec, za którym zasnąłem.
Dobranoc. To były jeden z tych dni, które zostaną mi w pamięci na zawsze....i to nie ból, lecz podjęta przeze mnie decyzja, by jechać dalej nie pozwoli mi o tym dniu zapomnieć, nigdy.

szósty dzień ultramaratonu za mną.
jest wspaniale, bo ja naprawdę tu jestem :)










Komentarze
Betty
| 21:01 niedziela, 10 sierpnia 2025 | linkuj Bałam się tego opisu...ale teraz już wiem, że niepotrzebnie...to jest wspaniałe! bo Ty jesteś niesamowitym twardzielem, nieugietym wojownikiem szos🙃
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!