Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 605750.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Środa, 9 października 2024 · dodano: 09.10.2024 | Komentarze 0

80 wheeler
22 wigry 3

wspomnienia MARATON PÓŁNOC POŁUDNIE 2024
poniedziałek, jest dzień 09 września 2024 roku

...północ minęła, a ja jadę dalej, jeszcze trochę z dziwną grupą Gruppetto.
Aż wreszcie jest Olkusz. Nareszcie. To jakieś 800 km w nogach i na całym ciele.
Godzina ? pomiędzy 1, a 2- gą. Obiecałem sobie przed wjazdem na CPN, że trochę sobie tu posiedzę
serwując sobie wszystkie moje ulubione łakocie dostępne oczywiście w ofercie...z zimnym napojem i
gorącą dużą malinową herbatą...miejsc do siedzenia mało, dużo bikerów śpi na nich, część z osób z którymi wjechałem 
również zamierza się w tym właśnie miejscu przespać.
...wszystko mam, siadam do stołu i zaczynam ceremonię spożycia,
ktoś o kim coś mówi, żartuje, dziwi się...coś mówią o jakieś dziewczynie.
Spytałem bezosobowo czy ktoś zna może Asię Balawajder...? "tak"- usłyszałem w odpowiedzi, a potem: 
" jakieś 20 minut temu stąd wyjechała, sama". Do tej chwili w ogóle nie kontrolowałem lokalizacji
Asi, ale gdy usłyszałem te magiczne "20 minut"...szybko włączyłem telefon... te 20 minut to była nieprawda, ale i tak było fajnie
bo okazało się, że Asia jest 24 kilometry przede mną :) tylko i zaledwie.

Efekt, ta wiadomość postawiła mnie na nogi w dwie sekundy, nie dopiłem herbaty, niezjedzone słodycze schowałem
do kieszeni i zacząłem się ubierać na drogę krzycząc, że szukam dwie, trzy osoby do szybkiej jazdy w górach.
Na moje słowa zareagował Jakub Świerzko ( był z chłopakami z Gruppetto i też miał dosyć ich kolarskiej taktyki ) oraz Tomasz Ferenc, który
już od dłuższego czasu przebywał w Olkuszu błagając swoich partnerów rowerowych o dalszą jazdę ( chcieli bardzo spać ).
Ci dwaj byli za tym co ja, czyli żeby ruszyć już teraz i w południe być w Zakopanem :)

a więc co potem ?
coś cudownego, w trójkę jechaliśmy na całego. Od Olkusza podjazdy marzenie...
mnóstwo ich było, szkoda tylko, że zjazdów było tyle samo.
Pogoda nie przeszkadzała nam oczywiście w niczym, ciemno, totalne pustkowie na drogach.
jazda wyglądała bardzo płynnie...czasem nawet krzyczałem na chłopaków bo
jechali jak na "mistrzostwo Polski" :) po jakichś trzech godzinach odrobiliśmy do Asi pełne 18 kilometrów.
Tych gór potrzebowałem najbardziej...nie ukrywałem przed chłopakami swojego celu, "budowałem" ich zapewnieniami,
że Asia nie dość, że pod górę wjeżdża wolno to w dodatku na tych mocniejszych kilkunastu procentowych podjazdach
... na pewno będzie szła :)
I tak było. Było jednak też mimo wszystko trochę płaskich dróg, na nich trudno było mi odrobić w pewnym momencie
zaledwie sześć kilometrów, które mi do Asi pozostały. Ale zrobiło się to :)
Asię dogoniłem...tylko z Tomkiem ( Jakub został w jakimś sklepie potrzebując więcej czasu na zakupy )
w okolicy Kalwarii Zebrzydowskiej na przepięknym kilkunastu procentowym podjeździe...
było tak, że będąc na początku tego podjazdu Asia nas nie widziała, my ją zaś widzieliśmy w jego połowie...
szła pieszo pchając rower na górę...przepiękny widok, ileż miodu wylało mi się wtedy na serce.

bardzo lubię Asię, żeby było jasne, bardzo Ją lubię i Asia o tym wie, poprzez tą sytuację chciałem Jej jedynie pokazać jak bardzo 
ważniejsze są góry od płaskich jak stół dróg...choć przecież szybciej się na nich jedzie. Asia na płaskich
odcinkach jest wspaniała, szybka, musi jednak zdać sobie sprawę z tego, jak wiele pracy Ją jeszcze czeka przed kolejnymi ultra.
cała przewaga Asi właśnie poszła na marne...w chwili gdy przejeżdżałem obok niej :),
po minucie przejechał przy niej Tomek, Asia nadal szła z rowerem ku szczytowi góry, nie było szans na to, aby w tym miejscu
wsiadła szybko na rower, było za stromo, bez szans, kto się zatrzyma...idzie.
coś pięknego.

oczywiście na górze zatrzymałem się, zacząłem zdejmować z siebie ubrania, poczekałem na Tomka,
a następnie oczywiście na Asię...porozmawialiśmy, pośmialiśmy się, 5 minut odpoczynku.
Wszyscy zrzuciliśmy coś z siebie, było pewnie przed 7 nad ranem, gorąco nawet było. 140 km do mety.
Trochę pojechaliśmy razem w trójkę...Asia pewnie miała nadzieję, że wspólnie dojedziemy 
na metę...nic z tego. Po trzecim, czwartym podjeździe z Tomkiem odjechałem od Asi już na stałe.
Nie zapomnę tych chwil nigdy.
Niesamowite, jak te góry potrafią mnie mobilizować i dawać więcej siły i możliwości niż na Żuławach.

a co było potem ?
najpierw zaczął padać deszcz, początkowo skromnie, potem nawet wyszło słoneczko,
potem jednak lało już na dobre...za Makowem Podhalańskim, 100 km przed metą Tomek wpadł na genialny pomysł,
aby przeczekać ten deszcz, poczekać na Asię i suchym pojechać w dalszą podróż :)
Niewiarygodne ! To było jego pierwsze ultra, wytłumaczyłem mu całą historię ultra w dwie i pół minuty...
efekt ? Tomek wjechał wraz ze mną na metę, podziękował mi serdecznie za motywację do dalszej jazdy i
w ogóle za dowiezienie do mety bo totalnie nie wiedział gdzie się znajduje i gdzie ma jechać...

I tak dla pełnej informacji.
W tym roku było 11 km przewyższeń, chyba wyszło trzy tysiące metrów więcej niż dotychczas
i to było odczuwalne. I ja to piszę, na mnie ostatnie 150 kilometrów zrobiło wrażenie.
Większość podjazdów znałem i oczekiwałem ich z ogromną przyjemnością.
Było ich jednak więcej bo w rejonie zbudowanej "zakopianki " pojawiło się mnóstwo nowych dróg.
Jak ktoś powie inaczej to nie ma racji, bo wtedy pewnie z MPP zrobił sobie wycieczkę, spał noc, a nawet dwie
i wjechał na metę w ostatniej chwili...

Pozycja na mecie: 40 miejsce na 91 osób, które dojechały na metę.
72 !! osoby wycofały się w trakcie ultra. 
Jechałem z numerem 167.

wjechałem na metę o godzinie 15:53, czas jazdy 54 godziny i 38 minut.
Asia przyjechała na metę godzinę i 45 minut później...otrzymując ode mnie olbrzymie gratulacje.
Było miło :)

...Głodówka zdobyta, ale najważniejsze, że jeszcze dziś wieczorem
zjechałem do Zakopanego, gdzie mieszkałem przez kilka dni.

26 ultra o powierzchni od 1000 do 3600 km kwadratowych mam :)
 



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!