Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 605750.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



MRDP 2 relacja

Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 06.09.2021 | Komentarze 0

Pogoda !! Przecież ona jest najważniejsza.
Zapomniałem napisać, że w pierwszym dniu MRDP pogoda była wspaniała.
Jak dla mnie...warunki idealne.
Dziś też pogoda był cudowna, czyli 2:0 dla dobrego.


W Bartoszycach obudziłem się dokładnie o 4.30.
Wstałem wypoczęty, zadowolony, pełen pozytywnych emocji, itd itp, aż tu nagle, powiedziałem do siebie...
"już po mnie". Po tym, gdy się ubrałem i przykleiłem wszystko do swojego rowerku po zabraniu ostatniej rzeczy czyli kasku
okazało się, że...nie mam okularów. Od razu skojarzyłem, że musiałem zostawić je na półce lady recepcji hotelu
Brak okularów to duży problem dla mnie z uwagi na chore oko, nie tyle miały one ograniczać światło dla moich oczu, co ich rola polega na minimalizowaniu napływu powietrza. Wiem, gdzieś można coś kupić, ale one w dodatku były korekcyjne.
Szedłem ku wyjściu z duszą na ramieniu bo były dwie opcje: albo one jeszcze tam są, albo ktoś je zabrał złośliwie.
W drodze zdenerwowałem się jeszcze bardziej bo z tego wszystkiego przestałem myśleć racjonalnie i wciskając w windzie guzik poniżej piętra byłem przekonany, że to parter, a to była restauracja na jakimś półpiętrze. Kilka minut minęło zanim się zorientowałem.
Będąc na przeciw recepcji pani z daleka pokazywała mi okulary, więc wszystko skończyło się OK.
I niech mi ktoś powie, że nie traktuję tego projektu poważnie...

Wyjechałem dokładnie o 5 nad ranem.
Już w drodze do m. Korsze, po kilkunastu kilometrach, na poboczu drogi zauważyłem co najmniej kilka osób...odpoczywających.
Ta grupa i kilka jeszcze innych później wyprzedzonych osób dogoniła mnie nawet w Korszach, gdy zmieniałem bateryjki w czym tylko się dało i potwierdzałem telefonicznie punkt kontrolny. Wszyscy zatrzymali się przede mną, więc, kto wie, pewnie w tym momencie byłem nawet ostatni na trasie. Tyle, że ja zatrzymałem się na chwilę, a Koledzy i Koleżanki...to była ich przerwa śniadaniowa.
Nigdy więcej na trasie już się nie zobaczyliśmy.
Później było podobnie. Było tak, że albo wyprzedzałem Uczestników podczas jazdy, albo leżących w rowach i na przystankach.
Z tymi na drodze starałem się trochę porozmawiać...ależ ich twarze były zmęczone.
nawet Krzyś Wlazło ( Krzychu60 ) był tak zmęczony, że wręcz zaniepokoiła mnie jego sytuacja.
No bo jak porównać moje pięć godzin odpoczynku, w tym cztery w pościeli, do jego dwóch godzin na przystanku autobusowym w otaczającym zimnie.
Efekt ? Oboje jesteśmy w tym samym miejscu...przez kilka minut. Odjechałem.
Z Krzysiem widziałem się jeszcze w Sejnach, gdy kończyłem posiłek obiadowy i...to koniec.
Bardzo Go lubię i dobrze wspominam, i życzę Mu wszystkiego, co najlepsze.
W Węgorzewie też dojechałem do licznej grupy...odjechałem, a Oni nadal odpoczywali.
Wiele Osób wyprzedziłem ponadto w czasie, gdy przebywali w budynkach restauracji, barów...wszystkich, którzy nie spali dzisiejszej nocy.
Po raz kolejny to napiszę. Na jazdę podczas pierwszej nocy według mnie mogą sobie pozwolić tylko najsilniejsi.

Ja spałem.
W Gołdapi zjadłem śniadanie w kultowej miejscówce u "Jędrusia".
wyśmienity zestaw śniadaniowy pozytywnie określił mój dzisiejszy dzień.
I tak byłoby fajnie, wszak już byłem na najpiękniejszej, najciekawszej i naj naj naj w Polsce drodze z Węgorzewa do Sejn przez Banie Mazurskie. Po raz kolejny jestem tutaj, to cudowne, że tylko pory dnia się tu dla mnie zmieniają.
Dalej też było niesamowicie. Głównie jechałem sam, nawet w pobliżu mnie nikogo nie było.
Nie kontrolowałem trasy ani przez chwilę, nie interesowało mnie to, Kto jest przede mną, Kto mnie Goni.
Na całym MRDP skupiam się wyłącznie na samym sobie, na tym, że dzień rozpoczyna się wtedy, gdy wstanę, a kończy się o północy.
Na to zwróćcie uwagę bo wspomnę jeszcze o tym.
Przed Kuźnicą kogoś dogoniłem, po chwili się rozjechaliśmy.
Ogólnie znowu asfalty były ładne. Najwspanialsza jednak była ta cisza...odkąd skręciłem na Lipsk Kolonię.
Pusto, zero rowerzystów, kilka samochodów, zero pieszych i ta...głośna cisza.
Robiło się coraz ciemniej. Za Kuźnicą odnalazłem przypadkowo jakiś sklepik i przyznam, że mi trochę życie uratował
biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio posiłkowałem się w Sejnach.

Przed Krynkami, gdy było już ciemno, zacząłem zwracać uwagę na to, że bolą mnie coraz bardziej mięsnie w nodze zarówno te pod udem, jak i pod kolanem z tyłu w zgięciu nogi, lewej nogi.
Bezsprzecznie było to od wysiłku i ten fakt ucieszył mnie niesamowicie, bo mięsień zmęczony ma szansę odpocząć, a kontuzja nie.
Nie mogłem zrozumieć jednak w którym momencie popełniłem błąd za szybko jadąc, za mocno kładąc nacisk na pedały.
Problem mam z tym nogami bo bezwarunkowo jakoś lewą nogę wykorzystuję mocniej, i ona jest silniejsza, właśnie ona mnie bolała.
Moim planem na dzisiejszy dzień była miejscowość Michałowo znajdująca się na 680 kilometrze.
Nie dlatego, że miałem tam zarezerwowany nocleg.
Dlatego, że zawsze tam nocowałem podczas poprzednich MRDP.
W roku 2013 z Lucjanem, w roku 2017 z Danielem Śmieja...teraz nie mogło być inaczej.
To było dla mnie bardzo ważne...dojechać do Michałowa.
Noga jednak bolała co raz bardziej, a do efektu brakowało mi jeszcze blisko 100 kilometrów.

...kręciłem więc teraz jedynie prawą nogą, lewą używając sporadycznie.
W Bobrownikach, a zwłaszcza już przed Michałowem noga bolała mnie w taki sposób, że obrót korbą powodował ból w mojej nodze, która w tym momencie ulegała charakterystycznemu zgięciu. 
Oczywiście do Michałowa dojechałem. Byłem tam blisko godziny 1 w nocy, około kilometra musiałem zjechać z trasy do hotelu.
Byłem ponownie pełen emocji...gdziekolwiek spojrzałem, cokolwiek zrobiłem...myślałem tylko o nodze.
Bolała mnie. Dopiero nad ranem zorientowałem się, że otrzymałem pokój z nr...5 ( taki miałem właśnie numer startowy ).

No cóż, w pokoju jednak starałem się myśleć pozytywnie.
Dawałem sobie pełne cztery godziny odpoczynku i byłem pełen wiary z uwagi na fakt,
że ten ból nie był efektem kontuzji, a jedynie zmęczenia.
W pokoju po zdjęciu odzieży i rozpoczęciu procesu ładowania wszystkiego co miałem rozpocząłem swój rytuał.
A mianowicie...wszedłem do kabiny prysznicowej, po uzyskaniu odpowiedniego wrzątku siadam na dole i siedząc poddaję się opadającej na moje ciało wodzie. Proszę zwrócić uwagę, że woda w takiej sytuacji w inny sposób opada na nasze ciało.
Kilka minut wystarczy mi do tego, aby zrelaksować się po całym dniu jazdy.
Tak robiłem prawie każdej nocy na MRDP...dziś trochę się pomyliłem, bo za szybko wyszedłem z kabiny prysznicowej do pokoju.
Zbyt duża różnica temperatur spowodowała mrowienie w oczach i ogólnie kręcący się świat.
Ale wszystko było potem OK.
Zasnąłem ...po trzech minutach, z nadzieją, że moja noga odpocznie.

...a przerzutki w moim rowerze, tylko ja umiem je obsługiwać

trasa: Bartoszyce- Korsze- Węgorzewo- Banie Mazurskie- Gołdap- Wiżajny- Sejny- Gruszki- Kuźnica- Krynki- Bobrowniki- Gródek ( do północy )- Michałowo. czyli 385 kilometrów z sumą przewyższeń 2940 metrów.

ogólnie po dwóch dniach przejechałem 669 kilometrów z sumą przewyższeń 4565 metrów.

Tak to było.
Nigdy nie przestanę jeździć.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!