Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 657125.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



RÓWNIK jest kołem wielkim KULI ZIEMSKIEJ

Czwartek, 15 października 2020 · dodano: 15.10.2020 | Komentarze 0

... dalej nie jadę.
czekam na flikera i garmina.


KSIĘŻYC - JOWISZ - SATURN - PLUTON

Środa, 14 października 2020 · dodano: 14.10.2020 | Komentarze 1

...troszkę niby było łatwo bo wiedziałem, czego mogę się spodziewać.
Powrót do domu, a wracać wcale nie musiałem.
Cała droga pod potężnie silny wiatr. Od samego początku. A potem w deszczu.
Trasa: Kwasowo- Sławno- Słupsk- Czarna Dąbrówka- Sierakowice- Kartuzy- Żukowo- Gdańsk- Nowy Dwór Gdański- Elbląg.
Jak było ? Podobno początek był najlepszy.
pierwszy odpoczynek miałem w Słupsku, na wyjeździe, na 41 kilometrze, gdzie byłem po...3!! godzinach.
Ogólnie jechałem w granicach 10 km/h, miałem co prawda kilkanaście "okienek" pogodowych podczas których mogłem się rozpędzić do 20 km/h, ale nie podobało mi się to wcale bo ryzykowałem wtedy zjechaniem na pobocze. Napiszę już na początku, że rowerek spisał się na medal bo dzielnie mnie trzymał, abym z niego nie spadł.

W Słupsku zjadłem śniadanie, jak nigdy tak wcześnie i...wcale nie myślałem, że jest źle bo wiedziałem, że potem będzie jeszcze gorzej.
I było. Po śniadaniu wyjeżdżam i...od razu, jak na zamówienie, zaczął padać deszcz. Nadal pod potężny wiatr, ale wciąż nie było jeszcze najgorzej. Potem było, bo potem zaczęło lać. nie chciało mi się ani pić, ani jeść...myślałem jedynie o tym, by dojechać do domu. Nie chciałem się zatrzymywać w sklepach, gdziekolwiek, aby nie utracić nagle wytworzonego przez ciało ciepła.
Z godziny na godzinę było mi coraz zimniej. Mokry byłem już cały po godzinie od śniadanka.
Coś ciepłego chciałem zjeść i się napić w Kartuzach na 120-tym kilometrze, ale widząc stertę samochodów i mając wiedzę o tym, że dużo ich będzie na dalszej trasie w Żukowie i aż do samego Gdańska...postanowiłem że zatrzymam się w Koszwałach dopiero na 175 kilometrze za Gdańskiem właśnie.
Byłem przekonany o tym, że po zatrzymaniu się nie będę mógł się rozgrzać jazdą bo nie dość, że nadal wiało to i zbliżały się zjazdy...
Po dojeżdżaniu do skrzyżowań i także na nich, w Gdańsku, trzęsłem się jak "galareta".
Ale mimo to zatrzymałem się na dwie minuty. We Wrzeszczu, tu właśnie przypomniało mi się, że w kieszeni mam swoje ulubione słodycze.
Zjadłem je w ukryciu elewacji galerii Bałtyckiej jak dziecko w ukryciu przed rodzicami.

Napiszę tak...gdyby na trasie stała wanna z gorącą wodą to bym się nie zatrzymał, ale gdyby na trasie pojawiła się oaza w postaci 
klatki schodowej mojego domu to bym tam wszedł bez zastanowienia.

Pod wiatr, w deszczu, cały mokry i po drogach dla rowerów w Gdańsku pełnym kasztanów, liści i gałęzi.
cudowne miasto. Nie walczyłem o życie, ani o zdrowie, ale było piekielnie trudno.
Na pewno by było łatwiej gdybym jechał z Kimś znajomym, lub by ten Ktoś był chociaż na trasie, choć w innym miejscu.

Nie wiem jakim cudem zjadłem i wypiłem czekoladę w Koszwałach...170 km.
Nie zrobiło mi się jakoś cieplej. Do domu pozostało nieco ponad 50 km.
Przez pierwsze 10 km jechałem na maksa...do 26 km/h aby się rozgrzać.
Przed Wisłą, gdy pozostało mi 40 km już wiedziałem, że jestem super gość.
Pewnie, że są lepsi. Ale to dzisiaj było takie minimum, by móc się zaliczyć do grona wyjątkowych z jazdy w takich warunkach.
Trochę żałuję, że do domu nie wróciłem przez moją ukochaną Zatokę Pucką po tym jak w domu zobaczyłem, jakie tam były wysokie fale.
No, ale cóż. Od wczoraj mój organizm przygotowałem zaledwie na 220 kilometrów w takiej scenerii.

nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić tego w jaki sposób się wynagrodziłem w domu.
Tak byłem bardzo skupiony na wietrze, deszczu i zimnie, i tak mi było fajnie, że wróciłem na kołach do domu, że dopiero po dwóch godzinach po wszystkim przypomniałem sobie o tym, że także się zmęczyłem.

...no bo pamiętacie o zasadach. Dojechać na miejsce rowerem, i rowerem wrócić.
5- 18.
w rejonie Nowego Dworu nawet przestało padać przez kilkanaście minut.
Zmartwiło mnie to bo silny wiatr już prawie sprawił, że wyschłem.
Byłem już bliski niezaliczenia sobie tego dnia...po większości fatalnych warunkach mam wrócić do domu suchy ?
Co to to nie. 
Było dobrze, bo potem do samego Elbląga znowu lało.




Obiekt Księżycowy nr 9

Wtorek, 13 października 2020 · dodano: 14.10.2020 | Komentarze 0



...zacznę oczywiście od tego wydarzenia.
10.00 muzeum kamieni w Kamieniu Pomorskim.
13 października 2020 roku.
I mój bohater: Meteoryt Lunait.

byłem dziś pierwszym gościem Muzeum...i chyba wyjątkowym bo od razu
zajęto się mną iście po królewsku. Nie napiszę Wam całej prawdy, nie napiszę Wam nawet kawałka prawdy,
ale napiszę, że...byłem pod wrażeniem. Bardzo wyjątkowe spotkanie, którego nie da się zapomnieć.
Mogłem tylko słuchać, patrzeć, podziwiać a nawet...dotknąć.
Tak, Meteoryt Lunait miałem na dłoni !!
Uwierzcie w końcu, że Księżyc jest na wyciągnięcie ręki, dla każdego z Was.
Tyle, że ta wyprawa nie może trwać wiecznie.

miałem wejść na chwilę, a byłem grubo ponad godzinę.
Troszkę się zasmucono na mnie, że nie miałem czasu dla innych kamieni, ale no cóż.
Księżyc jest tylko jeden.

..a co było wcześniej ?
Tallboy to temat nr 1 w Świnoujściu.
Tak bardzo chciałem pojeździć na wyspie Karsibór, a okazało się, że skrupulatnie jest pilnowana
przez policję, od wczesnych godzin rannych do 17- tej każdego dnia. Nawet mi się nie udało wjechać w tych godzinach, dacie wiarę ?
Więc wczoraj byłem na wyspie późnym wieczorem, a dziś w ciemnościach nad ranem.
Gdy po 6- tej naukowcy odpalili swój sprzęt to już od jego huku uciekłem do hotelu, a z hotelu nad morze.
Nie chciałem ryzykować.
Pojechałem więc do muzeum Kamieni, a potem Rewal, Niechorze, Kołobrzeg i...
nocleg w swoim miejscu w Kwasowie k. Sławna.



Księżyc - Pluton

Poniedziałek, 12 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 2

Kołobrzeg - Trzebiatów - Niechorze - Rewal - Międzywodzie - Międzyzdroje - Świnoujście.

przyjechać do Niechorze wcześnie nad ranem... niesamowite.
a tak w ogóle to przyjechałem do Świnoujścia pochwalić się ósmym tytułem ukończenia ultramaratonu BB Tour.

byłem we wszystkich nadmorskich miejscowościach z całym Świnoujściem i Karsiborem na czele. 
Jeszcze nie leje, ale jest zimno.




Księżyc - Pluton

Niedziela, 11 października 2020 · dodano: 11.10.2020 | Komentarze 0

Elbląg - Pruszcz Gdański - Kościerzyna - Bytów - Miastko - Koszalin - Kołobrzeg.
1720 metrów przewyższenia.

tym razem na molo byłem dłużej niż minutę...
Bo Kołobrzeg kojarzy mi się cudownie i rodzinnie i rowerowo.
...dalej nie jadę.



KSIĘŻYC - PLUTON

Sobota, 10 października 2020 · dodano: 10.10.2020 | Komentarze 4

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego. Jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 573 tysięcy 715 kilometrów.

...Kto widział gdzieś w Polsce takie cuda... ręka do góry.





KSIĘŻYC - PLUTON

Piątek, 9 października 2020 · dodano: 09.10.2020 | Komentarze 0

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego. Jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 573 tysięcy 868 kilometrów.

Stegna. Zatoka Gdańska.
z domu do tego miejsca mam 50 km, a nie byłem tu nawet minuty.
nie przyjechałem tu dla wody.



KSIĘŻYC - PLUTON

Czwartek, 8 października 2020 · dodano: 08.10.2020 | Komentarze 0

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego. Jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 574 tysięcy 018 kilometrów.

...no cóż, trochę trzeba nadrobić zaległości, aby ten rowerowy rok wyglądał w pełni rowerowo.
Więc tak jak wczoraj wyjazd w kierunku Pasłęka, powrót zaś od strony Gdańska.
Dlaczego ? Dla tej jednej chwili. Chwili pełnej emocji. Bo rower coś ode mnie mieć musi.

W moim przypadku trzeba spełnić trzy warunki...trafić na odpowiedni kawałek muzyki,
rozpędzić się do minimum 50 km/h i...mieć na liczniku przejechane ponad 100 kilometrów.
Inaczej to nie zadziała.
Dotychczas nigdy nie wracałem z Gdańska do domu przez Kępki. Nigdy.
Bo ten odcinek od Jazowej nie dość, że był początkowo byle jaki, to już pod koniec dla moich rowerków
szosowych był istną tragedią. Ale teraz już tak nie jest. Bo na odcinku nieco ponad kilometra od nie dawna zamiast płyt jest
nófka funkiel asfalt. Wczoraj mogłem zachwycać się przy dużej prędkości urokiem natury nad Nogatem, dziś było troszkę inaczej.
Mając już 140 kilometrów zjeżdżam z Jazowej do m. Kępki. Po przejechaniu kilometra zauważyłem w oddali za sobą traktor.
Moje 35 km/h nic nie dawało, traktor dochodził mnie coraz szybciej. Ale to ode mnie zależał fakt, że doszedł mnie on właśnie na początku tego nowego asfaltu. Ja miałem wtedy na liczniku zaledwie 40 km/h, a wypasiony traktor dosłownie mnie wchłonął. I co ?
Właśnie w tym momencie, gdy mnie całkowicie wyprzedził ja zacząłem wyprzedzanie go zgodnie z przepisami od jego lewej strony.
Cóż za emocje, jego tylne koła wydały się wtedy dla mnie tak potężnie wysokie, że nie mogłem ujrzeć miny kierowcy.
Bo teraz ja go wchłonąłem normalnie jak na Tour de France mając blisko 60 km/h na liczniku. 
Wszystko trwało zaledwie kilkanaście sekund !!
I wpadłem pierwszy na metę, czyli na znak STOP-u na trasie z Marzęcinem.

...a muzycznie była ze mną Sandra z utworem Paintings in yellow.

już nic więcej nie napiszę.
Bo słowa tylko mówią o nas, a emocje mówią za nas.


KSIĘŻYC - PLUTON

Środa, 7 października 2020 · dodano: 07.10.2020 | Komentarze 1

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego. Jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 574 tysięcy 190 kilometrów.

...po raz kolejny usłyszałem to, co kiedyś do mnie mówiono, kiedy pytano mnie o to,
o to właśnie. Takiego pytania jednak sam sobie nigdy nie postawiłem.
Nie stawiałem go także innym.
Nie potrzebuję tego codziennie, ale robię to każdego dnia.
Tak naprawdę wyłącznie moje myśli stworzyły tą rzeczywistość. Taką, a nie inną.
Na tym się skupiałem, to właśnie wzmacniałem, przyciągałem do siebie.
Bo to jakieś przeznaczenie zdecydowało o tym, że taka sytuacja się narodziła,
ale to ja już zdecydowałem o tym, że rower ma ogromne znaczenie w moim życiu,
że pozostaje w nim. Skłamałbym, gdybym napisał, że rower w każdej chwili daje mi radość, każdego dnia.
Bo tak nie jest. Ale mimo to jutro także wstanę o 4.11, i jutro też będę jeździł.
Bo na tym to właśnie polega, a nie na ciężkich treningach, na jakiejś miłości.
Polega to wyłącznie na byciu ze sobą. Na byciu bez walki, bez zabiegania o to.
Nigdy nie będzie super zawsze, jednak ważne jest to w jaki sposób reagujemy na rower
w trudnych dla nas chwilach.

Prawda, że ładnie napisałem o rowerze dwa dni temu, a raczej o moich wszystkich rowerach ?
No napiszcie, że to ładne było. Bo pisałem, że każdy z nich jest przekonany o tym, że to on jest dla mnie najważniejszy.
Prawda jest taka, że i ja czuję się wyjątkowy dzięki moim rowerom.
Czuję się silniejszy, pewniejszy, w życiu na co dzień, także w życiu poza nimi.
Co do nich, to jestem przekonany o tym, że pozostaną na zawsze.
czasem próbuję to wszystko zatrzymać, pragnę, aby ten czas wręcz stanął.
Bo to, co się dzieje teraz już nigdy się nie powtórzy.
Nikt mnie tu nie zaprosi drugi raz.

Czy znam idealny przepis na właściwy związek pomiędzy rowerem, a rowerzystą?
Nie. Ale wiem, że aby być w dobrych relacjach z rowerzystą rower musi być sprawny technicznie
i musi razem z rowerzystą tworzyć tę historię. Zaś, by być w dobrych relacjach z rowerem...rowerzysta
musi podczas jazdy dawać z siebie emocje.


...no i jak mam uwierzyć w to, że to, co piękne rowerowe jest jeszcze przede mną, skoro tak wiele
już się dla mnie wydarzyło?


KSIĘŻYC - PLUTON

Wtorek, 6 października 2020 · dodano: 07.10.2020 | Komentarze 0

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego. Jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 574 tysięcy 341 kilometrów.