Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 576498.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



  • DST 100.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Elbląg-Pasłęk-Majki i z powrotem + miasto

Sobota, 29 grudnia 2012 · dodano: 29.12.2012 | Komentarze 0

A więc z uwagą na dzień wczorajszy- dziś już o 10-tej byłem w serwisie, by naprawić górala. Kolegi co prawda nie było jeszcze, więc wróciłem pieszo do domu oczekując telefonu po naprawie. Kolega przyszedł do serwisu / pracownik /, ale nie zaczął naprawiać roweru. Miał obawy, że jak odkręci gwinty korby to już ich nie dokręci, więc nie robił nic. Z jednej strony dobrze myślał, ale jednak się mylił- bo takie objawy ma właśnie mój drugi rower wheeler. Pomylił rowery- jak zadzwonił to mu wytłumaczyłem pomyłkę- było jednak już trochę późno- okazało się, że i support i korbę trzeba wymienić / na góralu mam przejechane 32 tysiące /.
Skoro mało czasu to mówi-dobra, zrobię ci w poniedziałek- no nienormalny myślę- w góralu wszystko odkręcone, nowego sprzętu nie ma, szosowy wheeler gotowy do jazdy, ale ulice śliskie jak cholera bo w południe trochę padało- no to extra myślę.
Do końca tak mało km zostało, a ja nie mam czym tego dorobić.
Zrobiono mi to oczywiście.
Myślę jednak, że to moja wina. Nie obawiałem się tego, że nie dam rady z powody zdrowia, bardziej obawiałem się tego, że padnie mi sprzęt, że coś się popsuje, albo zwyczajnie ukradną mi rowery. Podobno jeśli non stop myśli się o nieszczęściach- to nieświadomie właśnie je w taki sposób przyciągamy.
Z drugiej jednak strony czuję się wspaniale- bo właśnie kiedyś marzyłem o takiej sytuacji, aby z dwojga złego padł właśnie mój sprzęt, a nie ja.
Kilka lat temu miałem takie kłopoty w czasie jazdy, że bolało mnie wszystko- począwszy od stóp, przez kolana, aż po górne partie pleców.
Pomyśleć, że jak pierwszy raz zrobiłem trasę na Hel i z powrotem / jakieś 340 KM /- to od Gdańska do Elbląga / ostatnie 60 km / zatrzymywałem się dosłownie co 5 KM, by dojechać. Miałem silne bóle w bocznej stronie kolan.
Nawet przez chwilę wtedy nie pomyślałem, że może przesadzam i coś sobie rozwalę i na dobre zakończę rozpoczętą nie dawno amatorską karierę- nie myślałem być może dlatego, że już też sił na to zwyczajnie nie miałem.
I choć po takich akcjach przez następne dwa dni nie jeździłem z uwagi na ból- wracałem na rower...bo wiedziałem, że da się to pokochać.
Tak więc padł rower, nie ja.
Choć mam kolejny problem- dotychczas uczyłem się jak żyć, by rower był przy mnie każdego dnia, przez wiele godzin, by spędzić z nim non stop trzy dni, nie śpiąc przy okazji przez dwie noce.
Teraz będę musiał się nauczyć na przekór, jak żyć bez roweru.
Bo obieram całkiem inną taktykę.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!