Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 641931.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Wtorek, 5 sierpnia 2025 · dodano: 05.08.2025 | Komentarze 1

110 wheeler

wspomnienia Race Around Poland 2025,
czyli, co najbardziej zapamiętałem.

jest dzień 30 czerwca poniedziałek.
Dokładnie jest północ bo dzień zawsze zaczyna się o północy.
Wetlina, oficjalnie jestem  już na 633 km.
...z cienia PRL-u wychodzę grzecznie samotnie, po ciemku, z rowerem, mówiąc cichutko "cześć"
 wszystkim tu jeszcze przebywającym, którzy albo jedzą, albo zaraz położą się spać, albo
pewnie wyjadą zaraz za mną...inni śpią, pozostali jeszcze tutaj nie dojechali, a liderzy są dużo przede mną.
spojrzałem tylko jeszcze przez chwilę na ślad, czy ktoś jest może nie daleko przede mną...nie było, wspaniale.
wyjechałem.

Gdybym tu mieszkał to takich chwil, jaka zaczęła się dla mnie od początku dzisiejszego dnia przeżywałbym więcej i częściej.
Bo tego się nie da opisać, ani nie można tych obrazów utrwalić na zdjęciach....nie nagra się ani jednej minuty tej tak głęboko głośnej ciszy,
która istniała w tej właśnie dla mnie chwili w Bieszczadach. Totalne pustkowie, przeogromna cisza... kiedyś obawiałem się takich nocy
ponieważ ani trochę nie znałem tych miejsc, teraz jest odmiennie, nie jestem tu u siebie, może i dobrze bo ja muszę tęsknić za czymś
za kimkolwiek...byłem tu już mnóstwo razy, ale nie napiszę że jestem u siebie, ale napiszę, że te miejsca są moje.

jest cieplutko, a deszcz padał chwilami...nic, nikogo, żadnych zwierząt...Cisna, Majdan. Jest ciemno.
pierwszy raz zatrzymałem się w Komańczy po przejechaniu ponad 55 kilometrów, zawsze tu się zatrzymuję...Bieszczady, szczęście tu i teraz, na przystanku autobusowym, na środku skrzyżowania w totalnym pustkowiu....cały Elbląg, cały Świat który pędzi sobie śpi, a ja cieszę się Bieszczadami :) niesamowite uczucie. Bieszczady uczą zatrzymania.

Od dzisiaj już chyba wszyscy jesteśmy w górach, nareszcie jest we mnie motywacja do jazdy.
czasami z kimś tasowałem się na trasie, choćby z Czechami, którzy jechali we dwójkę...zawsze było tak, że na prostej i na zjazdach byłem doganiany, wyprzedzano mnie, odpływałem natomiast na podjazdach...przynajmniej tym, którzy tu starali się jechać przy mnie.
Nic mnie nie boli, normalnie jestem zmęczony, jest gorąco, pięknie, jak na lato ubrany jestem oczywiście grubo, ale to nic, to jest mój styl, bez bagażu...tylko kurtki nie mam założonej na sobie...cały czas jestem w pięknym stroju Race Around Poland.

Najbardziej z dzisiejszego dnia zapamiętałem Przysietnicę od której zaczynały się dzisiaj największe przewyższenia.

na RAP- ie byłem już tu przed deszczem, w trakcie ulewy i zaraz po jej zakończeniu....a dzisiaj było wyjątkowo słonecznie.
i bardzo dobrze bo nie lubię tutejszych zjazdów z uwagi na ostre zakręty i słabą jakoś podłoża dróg, wyśmienicie jest tylko pod górkę.
a potem ?
Potem jeszcze była wspaniała przełęcz Knurowska na której górze zobaczyłem po raz kolejny, a dziś po raz pierwszy...przepiękne Tatry.
w takich chwilach powinno się natychmiast  zatrzymać i...ale cóż zrobić, jak od tego miejsca droga stromo w dół prowadzi do mety dzisiejszego dnia.
jestem tu wczesnym wieczorem, nigdy przedtem nie byłem w tych miejscach na RAP- ie tak wcześniej, jak dziś.
ogólnie codziennie jestem szybciej w swoich miejscach, nie wywołuję w sobie jednak z tego powodu żadnych dodatkowych emocji.
poczuć w sposób właściwie RAP to moim zdaniem...nie czuć go w ogóle. Moim zadaniem jest tu wyłącznie być, we wskazanych miejscach we właściwym czasie...zamiast obsesyjnie myśleć o nabijaniu kilometrów należy się skoncentrować wyłącznie na radości z udziału w Race Around Poland...z precyzją chirurgiczną oczywiście, zachowując spokój, pełne opanowanie, koncentrację. 
Ekscytacja ? tak, ale wyłącznie wtedy, gdy ukierunkowana jest na Twoje działanie, a nie na rozchwianie.

przed punktem kontaktowym w Czorsztynie, który jest już dla mnie naprawdę blisko zatrzymuje się jeszcze w ulubionym barze, gdzie spożywam pierwszą część mojej dzisiejszej kolacji....a widok mam taki :


Do Czorsztyna wjechałem dokładnie o godzinie 19:15 z przebiegiem 965 kilometrów.
żadnych przepaków, nic. w punkcie jest już mój ulubiony kolega Jacek Zieliński z Warszawy, zbieg okoliczności ? :) ....wspólnie spożyliśmy
drugą część mojej kolacji, razem też będziemy spać w jednym łóżku typu "małżeńskie", które było bardzo wygodne,
no bo przecież noc spędziliśmy całkowicie za darmo na koszt Organizatora Remka Siudzińśkiego w klasowym hotelu ECO Active Resort.

Jadę już RAP po raz piąty, a mimo to każdy kolejny traktuję w sposób nade wyjątkowy, każdy jest moim marzeniem,
takim, jak gdybym dotychczas  żadnego z nich nie ukończył.
A więc, Marzenia się spełniają, jestem w miejscu, gdzie dziś rowerowo chciałem być.
i to miejsce mi mówiło szeptem: ...Robert, dobrze że tu jesteś".
uwierz mi, że w takich chwilach zapomina się o wszystkim...

to miejsce to przestrzeń na którą czekałem, a wjazd na punkt kontrolny był chwilą, której nie oddam za nic.
Myśli nagle ode mnie odpłynęły jak liście na wodzie.
Byłem tylko ja, jak drzewo zakorzenione w chwili,
niepotrzebujące niczego więcej.


trzeci dzień ultramaratonu za mną.
jest wspaniale, bo ja naprawdę tu jestem :)






Komentarze
Betty
| 19:01 wtorek, 5 sierpnia 2025 | linkuj Coś wspaniałego...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!