Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 577261.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



KSIĘŻYC - PLUTON

Sobota, 19 marca 2022 · dodano: 19.03.2022 | Komentarze 2

...a więc jadę dalej.
Na zbiórce oprócz Organizatora Mareckiego o północy na Placu Katedralnym w Elblągu stawili się ponadto:
Krysia, Krzysztof, Andrzej i Mateusz.

Ciekawość tego wypadu polegała na tym, że co chwila Ktoś albo odjeżdżał, albo zostawał, albo się gubił, albo wracał do domu lub rodziny, czego efektem było to, że na mecie pojawiło się zaledwie nas trzech....Marecki, Andrzej i ja.
Najpierw z wycieczki z samego rana w Kurzętniku zrezygnowali po 120 kilometrach Krysia i Krzysztof...w tym momencie nie posiadając w pełni sprawnych kilku funkcji życiowych ( ale uśmiech na twarzy był ), a to nie była nawet połowa wycieczki. Krysia była najlepsza...jak tak jechałem za nią jakoś o trzeciej w nocy w totalnych ciemnościach, na końcu, to wcale wolno nie jechała, według mnie jednak była to jazda na wynik...rekordu Świata. Dawało mnóstwo emocji w jazdę, fajnie to wyglądało.
Wraz Krzysztofem nie dała się raniutko namówić na kontynuację.
Potem zniknął Mateusz pod pretekstem odjazdu do rodziny, która mieszkała w rejonie Polski w którym akurat się znajdowaliśmy.
Prawda jest taka, że każdy podjazd oddalał nas od siebie na kilkaset metrów....jak zmieni buciki i pedały w rowerze to będzie OK.
A suma przewyższeń na trasie kreowała się w okolicy 2 kilometrów.
Przed krajową 15- ką zniknąłem natomiast ja, gdy zafundowano mi jazdę po stercie wyrw, łat itp. Marecki i Andrzej odjechali aż miło. Wtedy po zjechaniu z tego kilkumetrowego odcinka drogi świadomie wydłużyłem sobie jazdę przez Ostródę, jednocześnie ułatwiając ją sobie gładziutkim asfaltem. Ponownie spotkaliśmy się w Miłomłynie 60 km przed domem, by... zgubić się z Mareckim przed Małdytami, który postanowił zatrzymać się na chwilę w celu wykonania toaletki.  W czasie gdy asystowałem Andrzejowi przy posiłku na CPN- ie w Małdytach, nie wiedzieliśmy gdzie jest Marecki. Andrzej tak przejął się jego nieobecnością, że wychodząc z założenia, że nikogo nie zostawia na trasie... wysłał mnie w drogę przeciwną do rzekomo będącego za nami Mareckiego. Okazało się, że Marek dawno nas minął. Mając więc strat 6- ciu kilometrów na ostatnim 40 kilometrowym odcinku dojechałem najpierw do Andrzeja przed Pasłękiem, a następnie już razem dojechaliśmy do Mareckiego w Lisewie 20 kilometrów przed domem. Na metę wjechaliśmy we trzech...prawie. Rozumiecie coś z tego ?

Reasumując, w dobę przejechałem więc 500 km...prawie.
Aha, widzieliśmy ciekawe trzy obiekty na trasie...wieżę widokową w Kurzętniku na którą nie mogliśmy wejść z uwagi na zbyt wczesną porę dnia, potem zajechaliśmy na ciekawy obiekt kąpielowy nad jeziorem Rumian w miejscowości Szczupliny, a potem był wiadukt kolejowy...kompletnie nie wiem gdzie to było. Najważniejsze, że było zajebiście.









Komentarze
robert1973
| 20:15 poniedziałek, 21 marca 2022 | linkuj ...dobre, a Ktoś zauważył, że nie podałem trasy ?
Zresztą chwilami sam nie wiedziałem gdzie byłem...
MARECKY
| 10:11 poniedziałek, 21 marca 2022 | linkuj Relacja I klasa. Tak trzymaj ;-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!