Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 575507.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



PLUTON - to brzmi dumnie.

Środa, 26 maja 2021 · dodano: 26.05.2021 | Komentarze 3

Pluton jest moją inspiracją, widzę Go coraz bardziej większego, jest ode mnie w odległości zaledwie 5 miliardów 739 milionów 547 tysięcy 047 kilometry.

...nad ranem ciepło, sucho, słabo wietrznie. 50 km.
A potem ?
szkoda, że potem miałem możliwość jazdy w deszczu zaledwie przez godzinę.
Bo taki już jestem. To żadna sztuka jechać godzinę, dwie, trzy, a nawet przez cztery godziny non stop w pełnym deszczu, gdy
po zejściu z roweru od razu wejdzie się pod prysznic, zmieni ciuchy na nowe, a mokre włoży do pralki.
Żadną sztuką jest także jechać w deszczu, gdy obok ciebie jest kilku bikerów, którzy mokną tak samo jak ty.
Mi wtedy jest naprawdę lepiej bo zawsze odnoszę wrażenie, że oni są bardziej mokrzy ode mnie.

czym jest dla mnie deszcz?
Jedynie czymś, co toleruję. Tego nie da się nauczyć, zaakceptować, czy polubić.

...mam z nim problemy.
najgorzej jest wtedy, gdy trzeba dłużej jechać, a w międzyczasie trzeba coś zjeść.
Trudno mi siedzieć i jeść, gdy cały jestem mokry, nawet latem, gdy jest zimno.
Pamiętam dwie takie szczególne sytuacje z początku drogi na Księżyc.
W roku 2013 podczas ultramaratonu MRDP postanowiłem z Lucjanem zjeść obiad w okolicach Tylawy.
Lało tego dnia już od samego rana i nic nie zapowiadało przejaśnień.
Lucjan już sobie je, a ja...w kiblu zmieniam dosłownie wszystkie ubranka.
nie wyobrażałem sobie jeść obiad po tak wielkim wysiłku na...mokro.
Wszystko na sobie musiałem mieć suche podczas posiłku. I miałem.
Po wyjściu z restauracji oczywiście wyjechałem w deszcz.

wcześniej jednak zrobiłem lepszy numer. Kilka lat wcześniej z liczną grupą byłem na ciekawym wydarzeniu
w Jonkowie k. Olsztyna. Podczas powrotu zaczęło lać. Postanowiliśmy zjeść posiłek w połowie drogi w Morągu.
Ciuchów nie miałem, bo wyjechałem zaledwie 100 km od domu.
Ale pamiętam to, że pożyczyłem od Tomka J. suche nowiuśkie skarpetki, bo musiałem mieć chociaż ciepło
w stopy, by móc w sposób smaczny zjeść posiłek.
( do dziś nie wiem, dlaczego Tomek wiózł dodatkowe skarpetki ? ).

niby więc postęp widoczny jest gołym okiem,
ale nadal muszę z nim walczyć.
jest coś, co mnie najbardziej motywuje do jazdy w deszczu.
Nigdy już więcej nie zejdę z roweru, mimo że będzie źle.
Boję się tego uczucia, nie ukrywam, ale wiem, że bardziej będzie bolała mnie wiadomość, że
ktoś przejechał jakiś dłuższy odcinek ( dzieje się to głównie podczas ultramaratonu ) i przetrwał,
i jest dalej, i poradził sobie, i jedzie dalej, i jest całkiem gdzie indziej niż ja bo ja...zsiadłem z roweru.

Taki błąd popełniłem w rowerowym życiu jeden jedyny raz i obiecuję, że to już się nigdy nie powtórzy.

...a co przedstawia zdjęcie?






Komentarze
MARECKY
| 17:16 czwartek, 27 maja 2021 | linkuj Trzymam za słowo ;-)
robert1973
| 19:52 środa, 26 maja 2021 | linkuj kto zauważy najwięcej mrówek i poda ich liczbę najbardziej zbliżoną do właściwej...wygrywa.
Ja wiem. Leśnik mi powiedział. Ma je wszystkie pod kontrolą.
Robson | 19:36 środa, 26 maja 2021 | linkuj To jest mrowisko
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!