Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robert1973 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 615662.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robert1973.bikestats.pl

Archiwum bloga



Daleko za Księżycem

Niedziela, 28 lipca 2024 · dodano: 28.07.2024 | Komentarze 3

100 góral

cz. VI Race Around Poland

jest wtorek, 9 lipca, 2024 roku.
czwarta, może dużo po czwartej nad ranem.
gdy wyjeżdżałem to było jeszcze ciemno na dworze,
gdy już minąłem jezioro czorsztyńskie i zjechałem do Niedzicy...wyłączyłem lampkę.
no i wreszcie...jest, podjazd wielokilometrowy na Łapszankę.
nie było nikogo, nikogo z RAP, nikogo z miejscowych, totalne bezludzie...
coś pięknego, pogoda wspaniała...chciałbym być tu codziennie, każdego dnia.
Na Łapszance oczywiście zatrzymałem się na kilkanaście minut...te góry, ich widok,
spojrzenie na mnie...w życiu są takie chwile, których zwyczajnie nie da się zapomnieć.
próbuję nie myśleć.



a potem ? a potem sterta podjazdów od Jurgowa przez Ząb, aż do Bukowiny Tatrzańskiej.
nic szczególnego. 
Wyjątkowe to miałem śniadanko na Głodówce...tradycyjne zamówiona kwaśnica z ruskimi pierogami i piwem bezalkoholowym oczywiście.
tradycyjnie pani za ladą mówi mi, jak co rok, że kwaśnica jest podawana wyłącznie od 12 w południe, a ja odpowiadam, że przyjeżdżam tu
tradycyjnie ponad dwie godziny wcześniej i mimo to zawsze mi jest podawana :)

czuję się dobrze, rower sprawnie działa.
następny ponad stu kilometrowy odcinek nie daje mi żadnych emocji.
najważniejsze, aby dojechać do Jeleśnej. Żadnych wzniesień, Zawoja i Stryszawa
nie powinny robić żadnego wrażenia, na nikim. Najważniejsze, aby dojechać do Jeleśnej bezpiecznie,
bo znowu wzmaża się ruch samochodowy.
przybyłem tam jakoś o 18 chyba...cudowne warunki.
po raz pierwszy mamy darmowe pokoje...pokój dzieliłem z Krzyśkiem Kwaśniewskim.
no i była bogatsza, niż dotychczas... kolacja.
czuję się tam wspaniale bo ponadto od hotelu w odległości czternastu kroków jest sklep spożywczy.,,
w pokoju miałem więc oczywiście stertę ulubionych słodyczy i napoi, które miały dać mi energię na kolejne dni.
Zasnąłem jakoś o 20.00, Krzysiek też...
wszystko zgodnie z planem, z moim planem.


Daleko za Księżycem

Sobota, 27 lipca 2024 · dodano: 27.07.2024 | Komentarze 0

70 wheeler
30 wigry 3

cz. V Race Around Poland

...dokładnie o 2 w nocy, w poniedziałek, zgodnie z obietnicą, 8 lipca, wyjechałem z Wetliny.
niesamowite, znowu tutaj, nie sam, znowu w górach, znowu w ciemności,
znowu na Race Around Poland.
obudziłem się nie sam, za mną też ktoś wyjechał, w totalnych ciemnościach.
ależ tu pięknie, cicho, nie aż za cicho.
nie dość, że już przestało padać, to w dodatku asfalt był już suchutki.
ależ sceneria, po godzinie z minuty na minutę robiło się co raz jaśniej, nie co raz głośniej.
no i gorąco, a na drodze pusto, totalne pustkowie wśród zwierząt.
jazda do Tylawy to normalnie bajka, super by było, gdyby kilka takich miejsc było w Polsce...
nie podobnych, ale identycznych.
co tu pisać, gdybym mógł jeździłbym tu codziennie, ten właśnie odcinek, i o tej porze właśnie.

a potem ?
śniadanie nie w Tylawie, ale też tak jak kiedyś w... Krempnie,
potem obiad w m. Uście Gorlickie, jak zawsze, zawsze dojeżdżam tam przed 12 w południe,
a równo o 12 otwierają tu cudną restaurację. jadę bez nawigacji i bez mniejszego bidonu.
stwierdziłem, że już za dużo jest przewyższeń, aby go targać...za ciężki.
a potem ? a potem dalsza jazda po górach z Przysietnicą na czele...gdzie już spokojnie padało.
to znaczy deszcz lał już wcześniej, ale nie miał żadnego wpływu na moją sytuację.
ten odcinek do Czorsztyna należy przejechać do wieczora, aby jakoś normalnie te ultra wyglądało.
W Czorsztynie, już po zjedzonej wcześniej kolacji zameldowałem się po godzinie 21.
nocleg...zawsze w tym samym miejscu.
10 km...to jest od ostatniej stacji CPN przywiozłem
tu swoją nagrodę za te trzy dotychczas przejechane w normalnym czasie dni...nagrodą była sterta słodyczy
z ulubionymi napojami.
...zasypiałem z myślami o Mareckim, który te ostatnie podjazdy przed Czorsztynem miał cały czas przed sobą.
zasypiałem z myślami o jutrzejszym porannym podjeździe na Łapszankę bo to kolejne
moje wspaniałe miejsce.

W górach każdy z nas musi wykonać pewien wysiłek, ale bez zapłaty. Ja jestem tu kolejny raz i po raz kolejny szukam w nich czegoś wyjątkowego. Potrzebna jest do tego i wyobraźnia i filozofia życiowa. Nie każdego na to stać, nie wszystkim się chce. Samo przebywanie w górach daje mi chwile, które trudno zapomnieć. Jeśli jestem tu na ultra to występują elementy rywalizacji, ale rywalizacji z wyznaczonym celem, a nie z przeciwnikiem.
jak to dobrze, że są góry.
bo bez gór ja nie istnieję.


Daleko za Księżycem

Piątek, 26 lipca 2024 · dodano: 27.07.2024 | Komentarze 0

70 wheeler
30 wigry 3

cz. IV Race Around Poland

...dive, to oczywiście marek piecek z Elbląga
dive jest w drodze do domu.
ja jadę natomiast w Bieszczady.

Po wyjechaniu z Mircze pierwszym celem moim było tradycyjne śniadanko na CPN ie w Tomaszowie Lubelskim,
potem już jazda na rozgrzanej patelni.
trochę przed m. Radymno....oazą dla mnie był Shell,
1,5 litra nestea herbacianej z lodem wypiłem na raz, na miejscu. a jak.
to jakoś przywróciło mnie do normalności...bidony miałem pełne, a w nich rozgrzane kompoty nie nadające się do
zniszczenia pragnienia.
wcześniej, jakiś kilometr przed na przystanku autobusowym
samotnie siedział Grześ Paradowski z Elbląga...pozdrowiliśmy się i tyle. Jak się okazało potem, Grzegorz tu właśnie
z powodów warunków atmosferycznych i swojego stanu zdrowia zakończył RAP.
szkoda, wielka szkoda.

przed Przemyślem zamknięto moją ulubioną restaurację, nie było więc posiłku obiadowego.
przed Arłamowem udało mi się wejść do trzech sklepów z kilmatyzacją ...poezja, niesamowite uczucie.
A Góry, jak Góry, gdybym nie czuł się tu wyjątkowo to wrzuciłbym pewnie rower w najbliższy rów.
patelnia, a jedyny sklep na dużej przestrzeni kilometrów znajdował się tylko w Ustrzykach Dolnych...
piękna rozgrzana pogoda, słonecznie oczywiście, bez najmniejszej kropli deszczu.
Oczywiście wolę to, niż poprzednią jazdę w ulewie. Złego słowa nie napiszę o upale.
No i te podjazdy dające jakąś nadzieję na lepsze jutro, motywują mnie potężnie do wysiłku, który na pewno się opłaci.
Bez gór nie istnieję. na żuławach dive pewnie by mnie jadąc z wiatrem wchłonął ze trzy razy...ale tu są góry.
Niech mareczek się cieszy, że go tu dziś przy mnie nie ma, to wielkie dla niego szczęście, że zlazł z roweru już w Mircze.
miałbym ubaw po pachy, a tak...wchłaniałem na nowo wszystkie najlepsze moje uczucia rowerowe,
które doznałem w tym miejscu...zwłaszcza gdy jechałem tu na składaku cztery lata temu końcówkę BB Tour.

kolacja w niedzielę 7 lipca o godzinie 20.00, a jak, zawsze w tym samym miejscu,
w Zajeździe pod Caryńską. I ten sam posiłek...kwaśnica i olbrzymi placek z jagodami...bez picia.
DO Wetliny w punkt kontrolny wjechałem o 21.00.
Zdążyłem wejść, gdy się rozpadało na dobre...zasypiałem po godzinie w pięknej scenerii burzy.
Spałem w pokoju z Rafałem Mianowskim.
w PK wspaniała atmosfera oczywiście była.
kładłem się spać ze wspaniałą myślą, że to już na pewno wydarzy się jutro.




Daleko za Księżycem

Czwartek, 25 lipca 2024 · dodano: 26.07.2024 | Komentarze 0

80 wheeler
30 wigry 3
4 góral

cz.III Race Around Poland

a więc...zajebiście !!
deseru od północy co prawda nie widzę w ogóle, wiem natomiast, że jedzie przede mną,
jedzie szybko, tak prawidłowo, według planu, tak, abym go nie dogonił, a ja go przecież wcale nie gonię :)
do punktu kontrolnego w miejscowości Mircze wpadam jakoś o 2.30, w nocy oczywiście.
I co ? Jest !!  deser siedzi sobie przy stole, sam nic nie je, z nikim nie rozmawia, jakiś taki mocno poważny ?
ja oczywiście robię furorę na całą salę z Kurierem, śmiejemy się, rozmawiamy, wspominamy, ubaw po pachy.
wszystko jest normalnie, nic mnie nie boli, zmęczony jestem normalnie, no bo przecież nic się jeszcze nie zaczęło
przecież. mała toaleta, posiłek i...spanko.
a deser ciągle siedzi przy stole.
dziś sprawdziłem, że mając pół godziny przewagi nade mną przed startem, przyjechał na punkt kontrolny przede mną
jakieś 45 minut.

...pobudka, i od razu widzę Mareckiego, to była jakoś szósta nad ranem.
Fajnie, dojechał...ale ? ale co ? deser siedzi nadal przy stole i w ogóle nie chodzi ?
No tak, ten gość nigdy w życiu się tego nie nauczy, miał już tak wiele identycznych przypadków, sytuacji i ciągle nic.
już wiedziałem po przebudzeniu się, że deser nie jedzie dalej tego ultra. 350 km i to by było dla niego na tyle :)
dive'ek pędzi pierwsze kilometry, walczy o minutki, efektem czego jest kontuzja i pieprzy cały swój plan, no i mój przy okazji.
oczywiście według niego jego stop wynikał z całkiem innego powodu, ależ oczywiście, że to prawda.
tak bardzo chciałem się pobawić z nim w górach, ( które były tak blisko ) tak bardzo ośmieszyć i zniżyć do poziomu asfaltu...
normalnie popsuł mi całą zabawę. MASAKRA !!
no cóż, nad ranem nic nie zjadłem, zabrałem tylko coś do bidonów i wyruszyłem sobie w góry,
moje kochane bieszczadzkie góry, w których jeszcze dzisiaj będę sobie spał.
a ultra tak naprawdę rozpocznie się dla mnie dopiero jutro o 2 w nocy.

cóż, kilka słów o deserze.
Proszę, nie zmieniaj się, trzeba przyznać, że na odcinku Elbląg- Bogaczewo naprawdę jesteś najszybszy:)
DIVE, nie martw się, przed tobą jeszcze wiele nieukończonych ultra.



Daleko za Księżycem

Środa, 24 lipca 2024 · dodano: 24.07.2024 | Komentarze 0

77 wheeler
29 wigry 3
4 góral

cz. II Race Around Poland

...mój start nastąpił równo o godzinie 12:03.
mamy dzień 06 lipca 2024 roku.
w Obórkach. dojechałem tu oczywiście ze startu honorowego w Warszawie na Wilanowie.
niesamowite, znowu to samo, to, co kiedyś...przepysznie.
Marecki jest już na trasie, od 27 minut dokładnie,
to dobrze, bardzo dobrze, ale dla mnie ważniejsze jest to,
że mój deser na trasie jest już od pół godziny.

założenie od początku...jechać tak, jak pod domem.
żadnych emocji sportowych, żadnego spinania się.
te ultra, przynajmniej dla mnie rozpocznie się dokładnie za dwa dni równo o godzinie 2 w nocy,
w poniedziałek oczywiście. W tym czasie będę w Wetlinie bieszczadzkiej.
Dziś jednak jest sobota, to przepięknie słoneczny dzień, gorący, wręcz upalny.
bidony mam dwa, tak wiem, wygłupiłem się, łączna ich pojemność wynosi 1,25 litra.
cztery godziny jazdy...nikt mnie nie dogonił, wyprzedziłem Kogoś, nie wiem Kogo.
do Mareckiego dojechałem jakoś na 125 kilometrze...
spotkanie, cudowny obraz, który zapamiętam w swoich oczach do końca życia...
parę minut rozmowy, przecież nigdzie mi się nie śpieszy.
to mojemu deserowi mam nadzieję śpieszyło się, i to bardzo.

Punkt kontrolny w Czemiernikach zaliczony planowo...zjadłem tam mnóstwo pierogów,
wypiłem pół gara kompotu...zgodnie z tradycją.
Za tą miejscowością wyprzedziłem już na dobre elbląskiego Grzesia,
którego w tym momencie pozdrawiam bardzo serdecznie.
a deser uciekał i uciekał, ciągle będąc przede mną.
plan był mój taki, że on ma uciekać myśląc, że go gonię, a ja mam za nim jechać nie goniąc go wcale.

Za Czemiernikami...uwielbiam to pustkowie, za dnia, nocą, bez znaczenia...takie samo zawsze wspaniałe.
kulminacja pozytywnych rowerowych uczuć to Dorohusk.
za nim, cudowniej jeszcze bardziej bo już niemal wszyscy jadący z supportem mnie wyprzedzili,
spotkanie z Kurierem, ależ wspomnienia.
totalne ciemności...amazing, jak ja to uwielbiam.
cały rok myślałem o tym, jak by było wspaniale być tu właśnie dzisiaj...i to się wydarzyło.
kiedyś trochę przerażały mnie takie widoki, od wielu lat jednak w takich chwilach
nie czuję się sam, ani przez moment. Pomimo tak ogromnych ciemności sama świadomość,
że tak wiele bliskich mi rowerowo osób jest i za mną i przede mną nie pozwala mi myśleć inaczej, jak tylko pozytywnie.

o północy wjechałem w powiat hrubieszowski, dokładnie jestem teraz w nic nie znaczącej miejscowości Zagórnik.
dla mnie to 312 kilometr. bo dzień kończy się zawsze o północy.
szczerze, fajnie gdyby tu znajdował się punkt kontrolny ze spaniem...zasnąłbym od razu, choć spać nie chciało mi
się wcale. Po północy jechałem oczywiście dalej, do realnego punktu kontrolnego pozostało mi jakieś 40- 50 km. 

Motywacja, to ona jest najważniejsza w tym projekcie. Realizując ważne dla nas rzeczy, czym w moim przypadku jest oczywiście RAP, to bez odpowiedniej motywacji trudno będzie Ci osiągnąć założony wcześniej cel. Motywować może nas wiele rzeczy.
Ja tworzę wokół siebie dwa rodzaje motywacji.
Motywacja wewnętrzna wypełnia moje uczucia. Sama radość z bycia w tym miejscu właśnie dziś rodzi we mnie uczucie bycia spełnionym człowiekiem, bo wiem, że robię coś ważnego dla siebie.
Motywacja zewnętrzna natomiast to deser, który wciąż jedzie przede mną. 





Daleko za Księżycem

Wtorek, 23 lipca 2024 · dodano: 23.07.2024 | Komentarze 0

70 wheeler
52 wigry 3
10 góral

wspomnienia Race Around Poland 2024. cz. I
Zaczynamy.

po raz czwarty. To już czwarty raz.
czwarty raz jadę na start RAP do Warszawy.
na najdłuższe i najtrudniejsze ultra w Polsce.
pierwszy raz nie jadę samemu, i to jest oczywiście diametralna zmiana, 
najpierw w Elblągu, potem w pociągu, potem w Warszawie...cały czas jestem z Mareckim.
i na odprawie, i przed i po, i w hotelu. Z Mareckim.
I warto ten fakt zapamiętać.

mój cel na RAP ? tylko jeden.
po prostu tam być..na każdym jego kilometrze.
zapewne nigdy nie wygram tego ultra, na pewno nie w tym roku,
mam w sobie jednak tyle emocji, że przejadę go w całości z uśmiechem na twarzy.
tak właśnie myślę za każdym razem, od trzech lat.
świadomość, że znowu będzie tak, jak kiedyś...niesamowite uczucie.
nie ukrywam, że ogromne znaczenie w tym wszystkim ma miasto, gdzie znajduje się początek i koniec RAP.
bo warszawa to moje miasto.
największe jednak znaczenie mają jednak Ci, na których spotkanie czekałem nawet blisko rok.
a to, że ze mną w tych chwilach był także Marecki to była "wisienka" na torcie,
na wspaniałym moim śmietankowym torcie.
Marek już pierwszego dnia zauważył, jakie mam znaczenie w tym projekcie.

a więc tak...cała ściana zachodnia naszego kraju, cała północ i wschód to w większości nowe odcinki
ustalone, wymyślone i znalezione przeze mnie, i w pełni zaakceptowane przez Remka w najmniejszych detalach.
zmiany powstały dla lepszych asfaltów oraz dla tego, abyśmy jeździli również w jak najmniejszym ruchu samochodowym.
góry pozostały samotne, niezmienne bo tam nie ma co zmieniać, nie da się ich przesunąć w żadną ze stron.

rower zabrałem ze sobą ten sam, szosowy Giant advanced, wszystkie RAP-y na nim przejechałem.
nie zabrałem go dlatego, że się sprawdził, tylko dlatego że to tylko jego jest sen.
rower ma nowy napęd, nowe opony, nowe dętki, nowe powietrze,
nowe klamkomanetki, linki i owijkę też...całe nowiusieńkie ubranko.
ja natomiast ubrany pojechałem w podkoszulkę koloru czarnego z długimi rękawami,
na nią na trasie założę błękitną koszulkę na krótki rękaw, na nogach będę miał krótkie spodenki.
na trasie będę miał ze sobą również nogawki oraz kurtkę przeciwwiatrową.
to ubranie będę miał na całej trasie....
podczas jazdy nie będę zdejmował podkoszulki z długimi rękawami,
w przypadku gotowania się będę zdejmował tylko nogawki,
kurtkę zakładał będę jedynie w stanie zamarzania, a w przypadku ratowania życia będę zakładał na głowę kaptur tej kurtki.
na całej trasie żadnych moich przepaków nie będzie.

aha, no i mam ze sobą też parę jesiennych rękawiczek.
zabiorę oczywiście tylko sakwę podsiodłową, z którą jeżdżę na co dzień wokół domu,
w niej znajdować się będą akcesoria rowerowe.
Żadnych bagaży, tradycyjnie.
i nie ma w tym nic dziwnego, przynajmniej nie powinno być.

mój cel na race Around Poland ?....tylko jeden, być na każdym jego kilometrze.

Poczytajcie mnie przez kilkanaście najbliższych dni. Bo ?
Zrobię to, co zrobiłem już trzykrotnie,
w zamian dostanę to, co już trzy razy otrzymałem.


Daleko za Księżycem

Poniedziałek, 22 lipca 2024 · dodano: 23.07.2024 | Komentarze 0

60 wheeler 
40 wigry 3 

... jeszcze nie od dziś.


Warszawa to moje miasto

Niedziela, 21 lipca 2024 · dodano: 21.07.2024 | Komentarze 0

102 wheeler
37 advanced

Warszawa to moje miasto.


Warszawa to moje miasto

Sobota, 20 lipca 2024 · dodano: 20.07.2024 | Komentarze 0

103 advanced ( 61.110 )

relacja od poniedziałku,
a Warszawa to moje miasto.

a to jest jedyne zdjęcie, które zrobiłem na RAP.
Wschód słońca w m. Wiżajny.


Warszawa to moje miasto

Piątek, 19 lipca 2024 · dodano: 20.07.2024 | Komentarze 0

25 advanced ( 61.007 )

opowieści z trasy Race Around Poland, z mojego punktu widzenia oczywiście, zacznę pisać od poniedziałku.